[ WSTECZ | SPIS TREŚCI | NEXT ]     

» FRANKO: THE CRAZY REVENGE «

"Widziałeś Double Dragon III
Grałeś w Street Fighter II
Oczarował cię Mortal Kombat
Zachwycałeś się Body Blows Galactic
Zagraj!!!"

Taki właśnie widniał napis na reklamie Franko: The Crazy Revenge w jednym z czasopism w roku '94. Przyznać trzeba, że brzmiał zachęcająco - wyżej wymienione gry to klasa sama w sobie, jeżeli chodzi o mordobije. Twórcy mierzyli wysoko. Ale zacznijmy od początku...

Franko to gra wydana przez rodzime Mirage. Jeżeli ktoś kojarzy takie tytuły jak Golden Axe czy Punisher powinien czuć się jak w domu. Franko to właśnie polska odpowiedź na te tytuły. Jest to klasyczny beat'em up, czyli nawalanka, w której przechadzamy się w prawo i trzaskamy z wszystkim, co popadnie, hmm... nie ma to jak ambitny temat. :) Oczywiście do gry trzeba było wpleść jakąś fabułę - by beztrosko klepać mordy wrogom, trza mieć jakiś powód.

No i kolesie z Mirage wymyślili: postawili na motyw zemsty... ale od początku.. Było sobie dwóch przyjaciół: Alex i Franko, obaj mieszkali w Szczecinie, gdzie lubili poprzechadzać się po największych melinach i slumsach. Jako, że ćwiczyli dalekowschodnie sztuki walki, mogli sobie pozwolić na takie ekscesy. No i stało się! Pewnego razu, kiedy jak zwykle chadzali po Szczecinie, w ciemnym zaułku napadło na nich stado żuli, walczyli zacięcie, jednak nie dali rady... Franko obudził się zakrwawiony, a przed jego oczyma widniał Alex... martwy. Cóż biedny Franek miał zrobić, jego najlepszy przyjaciel zginął. Ogarnęła go chęć zemsty, postanowił, że pomści kumpla. I tak zaczął jeszcze bardziej trenować, tym razem już nie dalekowschodnie sztuki, a tutejsze hołubce, chciał po prostu zabić!

Kiedy czuł się dostatecznie silny postanowił wykończyć przeciwnika. I tu zaczyna się nasza przygoda. Do wyboru mamy dwie postacie: Franka, oraz Alexa [BTW, tego, który już nie żyje, ale co tam]. Obaj różnią się od siebie sposobem walki, każdy z nich ma swoje ulubione ciosy, które wykonuje do perfekcji. Franek i Olek wyglądają jak klasyczne dresy z lat '90: jeansy, biała koszulinka odsłaniająca przypakowane łapska itd. W końcu to Polska właśnie.

No i start! Gra rozgrywa się w wspomnianym już wcześniej Szczecinie, do przejścia mamy trzy etapy, a każdy z nich kończy się walką z wielgachnym bossem. Na samym końcu lejemy się z Klockiem - guru całej tej bandy kretynów, którzy zabili Aleksa. Etapy są mało zróżnicowane, przez cały czas idziemy w jednym kierunku siekając WSZYSTKIM. Tak nie ma tu czegoś takiego jak zwykły człowiek, wszyscy są do nas wrogo nastawieni i rzucają się na nas z siekierą czy innym gun'em. No, ale dobra, nie widziałem jeszcze żadnej nawalanki, w której byliby zwykli przechodnie.

Przeciwników jest całkiem spora sumka i co najważniejsze: RÓZNIĄ SIĘ OD SIEBIE, zaczynając od łojenia zwykłych dresików i łysoli, przez faszystów, karateków, policjantów, na wąsatych kolesiach wyglądających jakby ich wyjęli z filmu porno kończąc. Kolesie całkiem dobrze dają sobie radę, umieją schylić się i zrobić unik, kiedy w nich naparzamy i odpowiednio wykontrować szlaga w ryj, skubani czasami potrafią obić mordę.

Rozgrywkę umila jeszcze jedna runda bonusowa: jedziemy sobie malaczem [tak tym pięknym nowoczesnym autkiem XXI wieku] i rozwalamy wszystko, co popadnie, uważając jedynie na biedne staruszki i kobiety z dziećmi [miejmy honor!]. Rundka całkiem miła i przyjemna, całkiem fajnie urozmaica trochę nudnawą całą rozgrywkę. Takich bonusów powinno być więcej, ale nie zapominajmy, że to przede wszystkim nawalanka a nie Carmageddon. :(

Wspomniałem już o niskim poziomie zróżnicowanie etapów, tak! Wszystkie są praktycznie takie same: szare, bure i monotonne. Trochę mogliby się bardziej postarać, szczególnie, że grafika także nigdy nie była mocną stroną gry... W tamtych czasach istniały już piękne i bajecznie kolorowe gry na automatach i komputerach domowych, a tu takie coś wydali. No, ale gierka miała oddawać klimat polskich realiów, wiecie slumsy i takie inne burdele gdzie króluje przemoc. Postacie wykonane były dobrze, nie było to coś nadzwyczajnego typu Mortal Kombat II i jego digitalizowane ludki, ale spokojnie dało się na nie patrzeć. Trochę kulała natomiast animacja, ciosy zamiast być ładnie i porządnie wykonywane, zostały przedstawione, delikatnie mówiąc skromnie. I znów mógłbym grę porównać do np. Street Fighter'a II, który był moim ideałem pod względem mordobitek, animacja tam była duużo lepsza niż tutaj. No, ale to w końcu to POLSKA, nie spodziewajmy się super gierki.

Co do oprawy audio, to jest raczej kiepsko. Na plus w zasadzie można zaliczyć jedynie to, że postacie mówią ludzkim głosem! A kiedyś to było coś, i słowa często nie są zbyt cenzuralne, więc nie będę tu ich przytaczał, bo Oldsql jest w końcu porządnym kącikiem! Kiedyś to był szał, postacie mówiły i do tego jeszcze jak! Istna rozpusta:).(a ja przytoczę jeden, ten który ostał się w naszym słownictwie po dziś dzień: "moja głowa". :D Kto słyszał, ten polewa ;) - sleeskee) Szkoda, że jakość nagrań nie jest najlepsza, w zasadzie to jest do niczego! Czasami trzeba się nieźle namęczyć by zrozumieć, co powiedział przed chwilą koleś.

Mam wielki problem z oceną Franko, z jednej strony jest to gra dobra, kiedyś wydawała mi się wręcz idealna... Po tych kilku latach [gra powstała w roku 1996], kiedy znów ją odpaliłem trochę mnie to przygniotło, gra jest brzydka, a wiem, że wtedy bywały już gry z dużo lepszą grafą. Na szczęście dalej fajnie się trzaska ludzi po mordach, szczególnie, że na PCtach takie gry już praktycznie nie istnieją. Nie pozostaje mi nic tylko polecić gierkę, bo warta jest tego!

Ocena: 7

 

Plusy Minusy

- dobre, bo polskie
- zróżnicowanie przeciwników

- słaba grafa
- niskiej jakości dźwięki

SQNX

PS. Producent przetłumaczył podtytuł gierki z Crazy Revenge na... obłąkańcza vendetta:) Hmmm... w zasadzie to i nawet dobrze, ale czy nie dało się lepiej?



[ WSTECZ | SPIS TREŚCI | GÓRA | NEXT ]