[ WSTECZ | SPIS TREŚCI | NEXT ]     

» ABUSE «

O, patrz, następny frajer, który dał się namówić na ratowanie świata w pojedynkę. Hehe giwera w łapę i hula na wroga. Pomógłbym mu trochę, ale nie zostawię przecież niedopitego kufla piwa. :)

Mamy rok 2009. Nazywasz się Nick Vrenna. Zostałeś wrobiony w jakiś przekręt i niesłusznie osadzony w podziemnym więzieniu o najlepszych systemach bezpieczeństwa jakie stworzono. Na dodatek, by nie było ci za miło, prowadzone tam są nielegalne eksperymenty genetyczne. Niejakiemu Alanowi Blake'owi, głównemu naukowcowi w tej szopce, udało się wyizolować specyficzny gen, który powoduje agresję i przemoc u ludzi. Ta sekwencja genetyczna, nazwana "Abuse", jest wysoce infekcyjna, powodująca przerażające mutacje i groteskowe efekty uboczne (to akurat jest cytat z intra :)). Ależ ty masz szczęście - jesteś jedynym, na którym to nie działa. Daj trochę. :) Cóż, jak to bywa w więzieniach - wybuchają zamieszki, a w zamieszaniu wszystkie drzwi i cele zostają pootwierane. Wkrótce wszyscy - zarówno strażnicy, jak i więźniowie zostają zarażeni i przemieniają w hordę mutantów, która przejmuje budynek. Twoja jedyna szansa - ucieczka w zbroi bojowej, którą ktoś miły ci zmyślnie podrzucił, oraz dotarcie do pokoju kontroli więzieniem. Pech, że został on położony na najniższym, najgłębszym poziomie. Twój priorytet to niedoprowadzenie do infekcji zbiorników wody pitnej, będącymi zaopatrzeniem świata zewnętrznego. Jak zwykle - wolność i przeznaczenie świata od tej chwili będzie zależało od ciebie ...

Na pierwszy rzut gały giera kojarzy się z Predatorkiem kontra Obcy. Ubiór głównego bohatera, a szczególnie maska, hordy raczkujących mutantów z podłużnymi czachami, do tego klimat oraz otoczenie... Da się odczuć fascynację i inspirację twórców sagą oraz filmem. Z czasem gra delikatnie zaczyna podchodzić pod cyberpunk (np. implanty w nogach, zwiększające szybkość poruszania się), ale tak naprawdę na to się nie zwraca w ogóle uwagi. Biega nasz Predzio... yyy... Nick po więzieniu i naparza we wszystko co się rusza.

Abuse to klasyczna platformówka z masą skomplikowanych i różnorodnych ukształtowaniem korytarzy. Mnóstwo platform, skoki na dużej wysokości, specjalne hydrauliczne "wyskocznie", położone czasami w niemożliwych do dojściach miejscach przełączniki - czyli cała kwintesencja rasowej gry tego typu. Abuse ma tutaj olbrzymiastego plusa - etapów jest mnóstwo! Gra jest olbrzymia! Niestety otoczka gry jest strasznie mało urozmaicona. Wszystko jest przytłoczone ciemną barwą tła, mrocznością, która mimo pierwszych chwil zachwytu później zaczyna nużyć monotematycznością. Przydałoby się więcej typów pomieszczeń, więcej lokacji, więcej elementów charakterystycznych, które dałyby więcej satysfakcji dla oka podczas rozwałki. Sam bohater natomiast prezentuje się bardzo dobrze. Szczegółowe wykonanie całego stroju, widać poszczególne elementy wdzianka. Natomiast płynność ruchów jest wręcz wspaniała. Aż miło popatrzeć jak się Nico grzeje do walki. :) Obcy są też niczego sobie.

Do naparzania wykorzystujemy cały arsenał broni więziennej, zaczynając od normalnego guna laserowego z niewyczerpalną amunicją. Z czasem dostajemy do niego specjalne ammo dzięki czemu jest bardziej szybkostrzelny. Poza tym granaty, wyrzutnie rakiet, karabinki penetracyjne, czyli klasyki gatunku - to co każdy szanujący się zbawca i obrońca świata ma w domu pod poduchą. A do czego będziemy naparzać? Do celowniczka. :) Ten obsługujemy sobie myszką, i poprzez LMB fragujemy robactwo. RMB służy nam do specjali, tj. wcześniej wspomniane metalowe szkity, którymi można zwiać przed ogniem. A celować jest do kogo. Gatunków obcych jest sporo, od zwykłych gryzących szaraczków, poprzez strzelające laserami, kończąc na oddziałach wentylujących powietrze wyrzutniami rakiet. Do tego dochodzą systemy obronne samego więzienia, tj. działka laserowe, czy roboty ciskające w naszego superhiroł granatami.

Co jakiś czas przydałoby się sejwnąć conieco z naszych poczynań - no przecież można dokończyć ratowanie świata później, kiedy wróci się z zakupów. ;) Nie ma aż tak łatwo, by możnaby było zapisać stan gry w dowolnym miejscu. Służą do tego specjalne terminale, spotykane co jakiś czas po drodze. Obsługa takiego zajmuje nam dosłownie parę sekund. Problem w tym, że niektóre odcinki pomiędzy terminalami są na tyle długie i trudne, iż czasami staje się irytujące powtarzanie parę razy tego samego. Mnie osobiście nie nużyło to tak bardzo, za każdym razem czerpałem satysfakcje z rozwałki.

Warstwa audio, czyli odgłosy zmagań, eksplozje i cały ten teges są na przyzwoitym poziomie. Mnie osobiście sama muza nie chwyciła, ale może komuś się spodoba. ;) Stereo tak czy inaczej jest. Ot - taka elektroniczna z wchodzącymi gdzieniegdzie riffami. W sumie efekty dźwiękowe nie przeszkadzają przy graniu, a to jest najważniejsze. Robią za dobre tło akcji, tak naprawdę grając nie przywiązujesz do nich uwagi. W sumie to powinna napędzać do boju. A nie napędza...

Podsumowując: no co tu kurcze dużo mówić - fajnie było. :) Nawet dzisiaj, po tylu latach gra się w nią wspaniale. Pełen dynamizm rozrywki, jakiego brakuje często wielu nowym produkcjom. Niesamowite ile radochy może przynieść gierka z takim stażem na karku. Polecam zassać - warto, że hej. :D

Ocena: 8,5
 

Plusy Minusy

- długa i ogromna
- fajna grafa
- klimat
- miodzio grywalna
- zróznicowanie broni i obcych

- nużące na dłuższą metę tło
- nijaka muza
- czasem brak sejwa w   dowolnym momencie

SLEESKEE
(dydydy pyk)



[ WSTECZ | SPIS TREŚCI | GÓRA | NEXT ]