Nie ma chyba nic bardziej podniecającego dla zaokrąglonego kibica sportowego niż olimpiada. Usiąść przed telewizorkiem, nóżki zarzucić na pufkę, snacki postawić sobie w zasięgu prawej ręki i całymi dniami, zapominając o codziennych trudach, rozkoszować się walką do upadłego o złoty medal, trzymając ofkoz kciukasy za naszych. Jeśli się samemu nie uprawia sportu, można w przerwie w transmisji rozegrać sobie "jedną olimpiadkę" na kompie, by podnieść sobie nieco adrenalinkę. Zamiast słuchać relacji Babiarza z szatni Zanzibaru, warto samemu sobie zrobić Ateny 2004, z własną personą w roli głównej.
Pierwszy raz natknąłem się na tą gierę w erze dyskietkowej, gdy to brało się dziesięciopak floppów i wędrowało do kolegi po nowości. Były to czasy o tyle dziwne i śmieszne, że piraty były kopiowane w sklepach komputerowch, za parę tysięcy od dyskietki, bo szło się tam z własnymi. Dla młodszych i mniej obytych przypominam, iż ówczesne 10 tyś. równa się obecnej złotówce. W teorii, bo teraz zdecydowanie mniej można za tego jednego łeta kupić teraz, niż wtedy za 10 tysiaków. Dlatego gracze zewsząd spotykali się pod hasłem "Daj mi swoje, dam ci moje" :). Wtedy to schodzili się nawet ludzie nieznajomi, koledzy kolegów, braciszkowie. Mass swap. :) Kupę znajomości się wtedy przez takie meetingi zawierało, eh... Owego dnia wpadłem do kumpla po jego nówki. Co tam se wziąłem dokładnie nie pamiętam, było tego sporo. ;) Zaplątała się właśnie i na moje floppiki produkcja Accolade. Długo leżała w domciu zanim ją ruszyłem, w końcu NBA'89 czy tam inne Budokany były ważniejsze. :) A tak od niechcenia pewnego dnia sobie wreszcie zainstalowałem (pojęcie względne, ponieważ wtedy to nie było wpisów do rejestru. Czysty DOS, mimo że każdy miał Winde 3.11 :)) Trochę zabawy z plikami wsadowymi i już byłem gotów na starcie. Krótka personalizacja zawodnika, pominięta z niecierpliwości ceremonia otwarcia :) i już mamy osiem konkurencji na ekranie, od nas zależeć będzie ich kolejność. Pierwsza i w sumie moja ulubiona to łucznictwo. Dlatego ją tak bardzo lubię bo mam zawsze złoty medal. :) Tak też było za pierwszym razem. Przytrzymujemy klawisz, celujemy do tarczy i puszczamy. Celowniczek nieźle się telepie, komentarz mojego kumpla "ale Ci sie ręce trzęsą" zrozumieć mogą jedynie ci, co grali. :)
Następną konkurencją jest jazda na kuniu. Przyznam szczerze- nigdy jeszcze nie dojechałem do mety. Dyscyplina jest po prostu diablo trudna. Łatwo wyhaczyć konikiem o słupek, wtedy spadasz, to samo gdy za wcześnie chcesz przeskoczyć przeszkodę - kuń nieźle przyhamuje. :) Łatwo również rozminąć się z przeszkodą, a wtedy - dyskwalifikacja. Następnie mamy spływ kajakowy. Świetna dyscyplina - trza nieźle uważać, by nie wyhaczyć o bandy i wyrobić się na bramkach, bo za pominięte bądź dotknięte dostajemy karne sekundy. Raz udało mi się wskoczyć na pudło, po brąz. :) Dalej mamy skok o tyczce i musze przyznać, że rulez. :D Na
|
początku przelatywało się pod poprzeczką lub wpadało bezpośrednio z biegu na materac. :D Trochę praktyki i już hasaliśmy po 5,50m. :) Podobną konkurencją jest skok wzwyż. I tu dopiero były jajka. :) Rozbieg, skok, źle wymierzona odległość i spadałeś plerami na ziemie przed poprzeczką z okrzykiem "Au! That hurts!", zwane przez nas "taczerem". :D Kapitalna dyscyplina, strasznie wciąga, zdobyło się tu parę medali.
Następnie mamy bieg przez płotki. I tu mamy pierwszy zwiastun rzeczy bardzo charakterystycznej dla tej giery - nawalania w Enter. Im szybciej uderzamy w klawisz, tym szybciej zawodniczek zasuwa. Spacją skaczemy. Też można nieźle wyhaczyć :) Szczególnie boli jeśli glebniesz na ostatniej prostej, na ostatnim płotku. Medal możliwy tylko podczas bezbłędnego biegu. Kolejną dyscypliną jest rzut oszczepem, i tu można nieźle nawojować. Jeden dobry rzut i wskakujemy na pudło. Jedna z ciekawszych konkurencji. Ostatnią dyscypliną jest kolarstwo. I tu wszyscy co grali w Summer Chalenge się uśmiechają pod nosem. :) Te bolące nadgarstki, zdrętwiałe palce... Zadaniem gracza jest jak najszybsze dojechanie do mety, poprzez nawalanie Entera. A że okrążenia są trzy, wysiłek niesamowity. Dobrze mieć kolegę przy sobie do pomocy. :) Szansa na medal jak najbardziej realna.
Największą zaletą tej giery jest rozgrywka z przyjaciółmi przy jednym kompie. Spędziliśmy mnóstwo czasu nawalając Enter, polewając z "taczerów", czy kończąc wpłynięcie kajakiem na metę efektowną wywrotką. Ta gra to tony miodu , wspaniałej rozrywki. Strasznie wciągająca i grywalna alternatywa dla telewizora. Moim zdaniem jedna z najlepszych gier sportowych jaka kiedykolwiek powstała.
Ocena: 9,5 (w zasadzie powinno być 10)
Plusy |
Minusy |
- super audio & video - wspaniała grywalność - świetny tryb wieloosobowy - "enterowanie" ;) |
- tylko 8 dyscyplin - "enterowanie" ;) |
SLEESKEE (w grobowej ciszy :))
--------------
Żywotność by Jerzy
Giera bardzo dobrze zniosła próbę czasu. Grafa nie powala, ale także nie kole w oczy. Jej grywalności może pozazdrościć wiele dzisiejszych produkcji, z Sydney 2000 na czele. IMHO Summer Chalenge dalej prezentuje się ciekawiej pod względem miodności niż jej oficjalny odpowiednik poprzedniej olimpiady. Gra dla każdego!!! Otrzymuje ode mnie szósteczke.
|