Urodziny Chrisa. Kilkoro przyjaciół. Siedzimy wszyscy w kółeczku na środku jego pokoju. Na zewnątrz robi się ciemno. Wyłączamy światło, zapalamy świeczki, by uzyskać odpowiedni klimat.
Wszyscy czują narastające napięcie. Pełna konspiracja, by przypadkiem rodzice Chrisa nie dowiedzieli się co my, grzeczne dzieci, mamy zamiar robić (tylko bez żadnych skojarzeń proszę! Mieliśmy wtedy po 10 lat!). Atmosfera staje się coraz bardziej nerwowa. Serca nam łopocą. Aż w końcu Jimmy sięga do plecaka i wyjmuje zakazane karty… Patrzymy na nie przez chwilę z zapartym tchem. Są jak świętość. Wszyscy chcemy ich dotknąć, ale boimy się, jakby miały zostawić na nas jakiś widoczny ślad, czytelny dla wszystkich. W końcu zbieram w sobie to, co ten napis: 'Gra dla dorosłych'… Czuję się w tym momencie jak pijana. Widać, że karty były używane. Są już lekko zniszczone. Niektóre mają zagięte rogi, ale i tak są piękne. Wierzch czarny z soczysto-czerwonymi serduszkami. Odwracam jedną z kart i widzę 20 punktów z fikuśnymi tekstami na czerwonym tle.
Chris w końcu nie wytrzymuje. Zabiera nam karty i zaczyna tasować. Rozdaje. Każde z nas bierze kilka kart do ręki. Odwracamy je i zaczynamy przeglądać teksty. Nikt nie ma odwagi zacząć wymiany. Wszyscy spoglądają na siebie ukradkiem. W mojej głowie kołacze się jedna myśl: 'WOW!! Gram we FLIRT TOWARZYSKI!'. Pierwszym odważnym jest Jimmy, Bierze jedną ze swoich kart, wyciąga rękę w moim kierunku i mówi: '14'. Na chwilę przestajemy oddychać. Cała banda wpatruje się we mnie ze zniecierpliwieniem, jakby miała właśnie otworzyć kopertę z wynikami konkursu Miss Universe. Wielce zawstydzona, ale jakże dumna, że to do mnie kierowane jest pierwsze 'przesłanie', patrzę na wszystkich z satysfakcją i biorę kartę. Starając się ukryć zdenerwowanie, czytam. I nagle napięcie pryska. Jimmy też się uśmiecha, gdy widzi spokój malujący się na mojej twarzy. Ostatecznie uspokaja go moja odpowiedź. Teraz już wszystko idzie gładko. Następuje kolejna wymiana kart. Bawimy się bez wyjątków, cała siódemka. Trzy dziewczyny, czterech chłopa. Rumieńce, śmiechy, chichoty. W końcu robi się
|
naprawdę ciemno. Zbliża się czas powrotu do domu. Żegnamy się wszyscy z jubilatem i każe udaje się do swojej 'nory'. Wpadam rozradowana i rozpromieniona do domu. Mama pyta czy dobrze się bawiłam. No co za pytanie?! Oczywiście, że tak!! Grałam we flirt towarzystki!!
Tak wyglądało moje pierwsze zetknięcie z tą grą. Byłam mała i głupia, ale co z tego? Do tej pory pamiętam to wielkie podniecenie, które wtedy czułam, tą świadomość, że właśnie robię coś, co nie jest dla mnie. Słodycz łamania zakazów. To boskie uczucie dorosłości, gdy jesteś tak naprawdę smarkaczem. Teraz widzę, jak naiwna byłam. W tej chwili flirt to po prostu zwykła zabawa, talia kart ze śmiesznymi tekstami, które są niezłą rozrywką, gdy towarzystwo chce się rozluźnić. Wtedy jednak to było coś więcej. To było jak przekroczenie magicznej granicy, gdy odkrywaliśmy powoli świat dorosłych. Może właśnie dlatego polecałabym tą grę raczej dzieciakom, które docenią w 100% klimat i swojego rodzaju magię tych kart, a nie jak My, stare pryki, stwierdzą, że to dziecinne i lekko odchylone od normy. Ale ludziska! Odchylmy się wszyscy razem! Normalność jest nudna. Więc może zbierzemy się kiedyś z talią flirtu i odprężymy się trochę przy zabawie z lekkim zabarwieniem erotycznym? Jak się komuś nie spodoba, to zawsze może odejść od towarzystwa, a jak jednak ożyje w Nas ten dzieciak, którego kręci taka infantylna gra, to może być całkiem miło, a przy tym może się poderwie kogoś, mimo wrodzonej nieśmiałości… Kto wie… Z flirtem nic nie jest pewne. Także polecam gorąco tą zabawę tym, którzy mają na tyle jaj, by się odważyć i zagrać!
RADA DNIA: Nigdy nie stawiaj roweru obok lodówki, bo się przeziębisz!
LIZ
Aaaa!! I jeszcze jedno! 'Przesłanie' Jimmiego: Spokojnie to tylko gra! Rozluźnijmy się. Moja odpowiedź: Będziemy się dobrze bawić. Do usłyszenia świry!
|