Smoki, roboty, potwory z piekła rodem są niczym w porównaniu z armią nadciągających zewsząd zakochanych w tobie niewiast! Jest jednak pewien haczyk…
Jak szkolna legenda głosi: rok temu jeden ze studentów na dzień stał się tak popularny, że nie mógł się opędzić od dziewcząt. Pech chciał, że akurat tego dnia nie było ciebie w szkole, toteż puściłeś te bujdy mimo uszu… Zwłaszcza, że sam zbytnio popularny nie jesteś… Wszystko się zmienia, gdy staje przed tobą początkująca kupidynka z informacją, że trafiła ciebie zbyt mocną wiązką miłości… Tak ze 32 razy zbyt mocną niż być powinna… Ale to przez demona, który także się do ciebie dobierał! Tak czy inaczej: nagle stałeś się bożyszczem niewiast, aczkolwiek przez zaistniałą pomyłkę masz czas jedynie do końca dnia aby znaleźć swą wybrankę. W przeciwnym razie nigdy nie zaznasz miłości, inni faceci będą patrzeć z pogardą, psy obszczekiwać i w ogóle katastrofa. Wyposażony w pistolet feromonowy do odganiania adoratorek ruszasz zatem na poszukiwania swej jedynej…
Mamy do czynienia z klasycznym rail shooterem, gdzie jesteśmy prowadzeni po określonej z góry ścieżce i celujemy do wyskakujących zewsząd adoratorek. Zdarza się, iż w niektórych sytuacjach przyjdzie nam wybrać jedną z dróg wędrówki lub obracać się wokół własnej osi, odpierając ataki z różnych stron, jednakże 90% zabawy skupiamy się na celowaniu. Mamy pasek życia, który narażony jest na opróżnianie gdy panie zbliżą się zbyt blisko – pochwyceni w sidła miłości musimy uwolnić się przed nachalnymi całusami, tudzież w przypadku dziewoi ogarniętej przez demona przed powaleniem na ziemię i gnieceniem pod butem. Możemy także zostać zaatakowani z dystansu, gdy niewiasta swoje uczucia w naszą stronę namiętnie wykrzyczy. Niby nic w tym wszystkim złego, ale co za dużo to nie zdrowo.
Pukawka, jaką będziemy operować, ma kilka interesujących bajerów ułatwiających szerzenie satysfakcji. Nagabujące nas panie mają swoje czułe punkty, toteż możemy je intensywnie wyklikać aby utrafić gdzie trzeba,. Posiadamy jednakże opcję zoomu ułatwiającego czynności: nie dość, że łatwiej z daleka potencjalną adoratorkę unieszkodliwić, to i szybciej zidentyfikujemy ów punkt, a i mocniejszy impuls tym zafundujemy bez potrzeby repetycji. Przybliżenie pełni także funkcję skanera, umożliwiając zbadanie trzech wymiarów obserwowanej, wyłapywanie demonów, a także i prześwitywanie niektórych obiektów, tj. krzaki, drzwi, i… te, no… ubrania wierzchnie…
Nawet najcelniejsze nieraz strzelanie nie uchroni nas przed nadmiernym tłokiem: gdy miłości wokół nas zbyt wiele nie pozostaje nic innego, jak wskazać jedną z napastniczek i odpalić doki doki. Tryb ten daje nam parę chwil oddechu, w którym to czasie będziemy musieli zająć się wybranką i doprowadzić ją do ekstazy naszymi rączkami. Uradowana niewiasta wręcz eksploduje swą euforią, zarażając nią pobliskie dziewczęta i dając nam możliwość ucieczki.
Co kilka etapów natrafiamy na minigierki związane z progresem fabularnym. Są to albo eventy zręcznościowe, albo walki z bossami, w trakcie których musimy zorientować się w zasadach i dostosować taktykę. Bazują one głównie na spostrzegawczości i szybkości reakcji, a więc nic do czego byśmy nie zdążyli się przyzwyczaić. Wszystkie oczywiście z podtekstem, mniej lub bardziej wyszukanym.
Ostatnim elementem wartym poruszenia są oczywiście upgrade’y naszego wyposażenia. Możemy rozbudować działania naszej spluwy, przyspieszając analizy, wzmacniając strzały. Mamy opcję kupienia zatyczek na uszy, ubezpieczając się przed krzyczącymi adoratorkami, tudzież pancerne gacie coby chronić klejnoty przed opętanymi demonami miłośniczkami tortur cielesnych. Dysponujemy także przedmiotami umożliwiającymi zmianę statystyk osobowości: w zależności od wybranego celu naszej wędrówki być może będziemy musieli się nieco pouczyć, dopakować muskuły lub… poczytać świntuszną gazetkę. Walutę na te wydatki otrzymywać będziemy wypełniając misje z forum szkolnego – być może ktoś wspomniał, że zagubił legitymację czy aparat obok sali gimnastycznej, toteż warto będzie tam się udać przy najbliższej okazji.
Po oprawie graficznej widać, iż gra była projektowana od razu z myślą o konsolach przenośnych (w tym przypadku PS Vita). Choć plansze wraz z designem otoczenia są wyraźne i nie przeszkadzają w celowaniu, to brakuje im detali, przez co na niektórych etapach tj. korytarze czy szatnie, mamy dosyć monotonną paletę zbliżonych barw. Zdecydowanie przydałoby się więcej unikalnych obiektów, które dodałyby kolorytu – zwłaszcza jest to odczuwalne na dużych ekranach. Także i spotykane dziewczęta mają w zasadzie ten sam wyraz twarzy, identyczną mimikę, a ich designy opierają się na różnorodnych proporcjach ciała i fryzur. Jeżeli jednak jesteśmy skłonni przymknąć oko na te uproszczenia to pozostałe aspekty działają już wyłącznie na plus. Stylistyka idealnie pasuje do konceptu gry, animacje są satysfakcjonujące w odbiorze, co w ogólnym odbiorze sprawia, iż oprawa wizualna zapisuje się w pamięci jako sympatyczna, nieagresywna, pełna pocieszności.
Trzeba jednakże wyraźnie podkreślić: nie ma tu żadnej golizny, bielizna to jest maks co zobaczymy. Owszem, gra jest usiana mnóstwem podtekstów i dwuznacznych sytuacji, nie brakuje delikatnej erotyki czy odrobiny perwersji w satyrycznym ujęciu, ale gra nigdy nie przekracza granicy przyzwoitości.
Cały czas przygrywa nam radosna, niezobowiązująca muzyka, dosyć typowa jak na produkcje nowelkowe czy simowe rodem z Japonii. Skonstruowana ona została wyłącznie jako tło do tego, co widzimy na monitorze, nie ma na celu wychodzić na front a uzupełniać, dając poczucie że gramy przede wszystkim dla frajdy – i idealnie się ze swojej roli sprawuje. To, co jednak jest największą zaletą warstwy dźwiękowej to głosy dziewczyn, z którymi rozmawiamy i które obstrzeliwujemy. Deweloperzy nie poszli na łatwiznę: zatrudniono ponad 20 aktorek głosowych (w tym Yui Horie w roli towarzyszącej nam kupidynki) aby wszystkim kluczowym dialogom, okrzykom, wyznaniom miłości i pojękiwaniom dać możliwie najwięcej różnorodności (oczywiście po japońsku). Dzięki sumiennemu podejściu rzeczywiście możemy poczuć się otoczonym przez różne typy żeńskich osobowości jak na prawdziwą szkołę z anime przystało.
Gal*Gun: Double Peace jest jedną z tych gier, która w pełni sobie zdaje sprawę czym jest i nie próbuje na nowo wynaleźć koła. Owszem, koncept odganiania od siebie adoratorek trafiając je w eropunkty jest stosunkowo unikalny, jednakże nie jesteśmy zarzucani jakimiś wymyślnymi mechanikami, które koniecznie musimy opanować aby czerpać radochę. Każda nowa umiejętność czy nowe wyzwanie są wprowadzane bardzo płynnie, przez co w swoim tempie, bez presji możemy zastosować wiedzę w akcji. Koniec końców jest to jednak rail shooter, a więc jeżeli ktoś nie chce wydziwiać i po prostu woli oprzeć się na celowaniu i klikaniu, to także i w ten sposób można grę zaliczyć. Bez względu na to, czy odpalamy grę dosłownie na 5 minut, czy planujemy pograć z godzinkę – mamy z niej jakąś dziwną, nieuzasadnioną uciechę. Coś w tej grze jest takiego, że daje czystą frajdę, rozluźnia, poprawia humor – czy to traktujemy ją na serio, czy chcemy się po prostu poszwędać po terenie szkoły i odhaczać kolejne drobiazgi do kolekcji.
A jeśli obawiacie się, że ktoś wam wparuje do pokoju podczas zabawy z dziewczynami, to gra posiada tzw. panic button, chowający zawartość ekranu za statyczny obrazek z 8-bitowym RPG. N-nic tu nie ma, ogrywam starą grę do p-pracy, wyjdź, m-muszę się skupić.
Pierwszy przelot fabularny można zaliczyć w 2 do 3 godzin, a jeśli nadmienimy że gra ma kilka ścieżek wyboru oraz różne zakończenia, to nagle rozrasta nam się to do niemałej dla kompletistów produkcji. Oprócz Story Mode mamy także tryb Score Attack, umożliwiający skupienie się wyłącznie na obdarowywaniu euforią niewiast po wybranych trasach. W kolekcji mamy listę ponad 70 uczennic i nauczycielek, których to wymiary, czułe punkty oraz różne informacje na ich temat poznajemy podczas klikania tu i ówdzie – uzupełnienie tego wszystkiego swoje zajmie. Jest co zaliczać, jest co odblokowywać, a jeśli ktoś ma ochotę jeszcze bardziej ubarwić zabawę, to jest możliwość dokupienia ponad 20 strojów dla napotykanych adoratorek. Jest także naturalnie i opcja podkręcenia poziomu trudności, coby bieganie po terenie szkoły stanowiło solidne wyzwanie. Przy zajmowanym raptem 2,5 Giga miejsca na dysku będzie to zatem gra, do której można regularnie wracać coby sobie sprawdzić refleks i poprawić nastrój.
Gal*Gun: Double Peace to sympatyczny i niezobowiązujący liniowy shooter, który swą tematyką może zachęcić lub odrzucić – wszystko zależnie od preferencji względem haremów anime. To jedna z tych gier, do której się nie podchodzi obojętnie. Wystarczy jednak, że macie tolerancję na tę formę przekazu a z pewnością będziecie się dobrze bawić.
- Gatunek: arcade, rail shooter
- Rok wydania: 2016 (PC)
- Platforma: PlayStation 4, PlayStation Vita, Microsoft Windows
- Producent: Inti Creates
- Wydawca: PQube
- Gdzie dorwać? Steam, PlayStation Store
Naczelny. Pismak. Kolekcjoner. Entuzjasta bijatyk, filmowych adaptacji i automatów arcade. Frytki posypuje majerankiem.