Ponura tajemnica w średniowiecznym zakonie otoczona gotycką atmosfera, którą da się kroić nożem – z drobną domieszką Sherlocka Holmesa.
W benedyktyńskim zakonie, w północnych Włoszech dochodzi do tajemniczego samobójstwa. Z misją rozwikłania zagadki zostają wysłani franciszkanin, Wilhelm z Baskerville, razem z młodym nowicjuszem Adso. Już po kilku godzinach swojego pobytu w opactwie dwójka dociekliwych mnichów natrafia na ślad spisku. Tymczasem większość benedyktyńskich zakonników nie wykazuje specjalnej chęci pomocy w rozwikłaniu sprawy, mimo że z każdą chwilą sytuacja się pogarsza, a kolejne niewyjaśnione zgony ściągają na zakon uwagę inkwizycji.
Jak przystało na adaptacje, Imię Róży czerpie wiele korzyści, płynących z oparcia się na książkowym oryginale. Nie ujmuje to oczywiście scenarzystom, którzy odpowiednio dopasowali oryginał, by można było go dobrze przetłumaczyć na zupełnie odmienne medium, jakim jest film. Fabuła prowadzona jest w odpowiednim tempie, ciężko powiedzieć by film obciążony był dłużyznami.
Główna rola, Wilhelma z Baskerville została przydzielona Shenowi Connery’emu. Aktor znany z wielu kultowych ról łączy w swojej kreacji zadziorność granego przez siebie Jamesa Bonda, wraz z detektywistycznym zmysłem i naukowym zacięciem Sherlocka Holmesa. W całym filmie jest to jeden z najmocniejszych aktorów, choć także partnerujący mu młody Christian Slater występujący w roli ucznia Wilhelma, Adso sprawdza się całkiem nieźle jako młody i naiwny uczeń. Ich wzajemne relacje stają się jednym z centralnych elementów fabuły, ostatecznie powodując u młodego Adso konieczność podjęcia jednej z najtrudniejszych decyzji w jego życiu
Film kręcony był w Rzymie oraz w klasztorze Eberbach w mieście Eltville am Rhein. Chyba najbardziej rzucającą się w oczy rzeczą jest właśnie scenografia, która świetnie buduje atmosferę filmu. Gotyckie wnętrza pełne płaskorzeźb i sztuki sakralnej właściwej dla czternastowiecznego średniowiecza stanowią idealne tło dla mrocznej intrygi rozwijającej się w filmowym opactwie.
Kolejnym bardzo ważnym elementem obrazu jest muzyka. Skomponowana przez Jamesa Hornera ścieżka dopełnia mrocznej atmosfery filmu utworami, które wpisują się idealnie w gotyckie tło.
Imię Róży to wyjątkowo udana adaptacja świetnej ksiażki Umberto Eco. Film jest ciekawą pozycją zarówno dla wielbicieli kina historycznego, czy miłośników kryminałów. Projekt wyreżyserowany przez Jeana-Jaques Annauda jest jednym z niewielu obrazów, w których zgrał się niemal każdy element. Od świetnej obsady, po pieczołowicie nakręcone sceny i idealne tempo prowadzenia fabuły.
Jak dla mnie pozycja obowiązkowa dla osób, dla których wyznacznikiem dobrego filmu niekoniecznie jest ilość eksplozji i pościgów upchniętych w dziewięćdziesięciu minutach. Bardzo dobra pozycja na zimowy wieczór, najlepiej z przygaszonym światłem i włączonymi basami w kinie domowym.
Ocena:
- Tytuł: Imię Róży
- Gatunek: adaptacja, historyczny, kryminał
- Rok wydania: 1986
- Reżyser: Jean-Jaques Annaud
- Scenariusz: Andrew Birkin, Gérard Brach, Howard Franklin, Alain Godard,
- Obsada: Sean Connery, F. Murray Abraham, Feodor Chaliapin, Jr., William Hickey, Michael Lonsdale, Ron Perlman, Christian Slater, Valentina Vargas
- Studio: ZDF Zweites Deutsches Fernsehen, France 3 Cinema, Radiotelevisione Italiana, Neue Constantin Film, Les Films De Ariane, Acteurs Auteurs Associés, Cristaldi Film, Nelson Entertainment, 20th Century Fox, Columbia Pictures, Warner Bros Pictures
Miłośnik starych gier, dobrych książek, stołowych gier bitewnych, w wolnych chwilach animator hejtu.