Śrubki, trybiki, blaszki… Walające się wszędzie sterty złomu są znakiem rozpoznawczym pewnego zakątka wszechświata. Do akcji wkroczą bezimienni bohaterowie, którzy zdecydowali się to wszystko posprzątać.
W bezkresności galaktyki, na wielkiej kupie złomu zwanej Planetą Scrap, funkcjonują sobie roboty sprzątające. Nowoczesne modele Mag Nex rywalizują ze starymi egzemplarzami Sweep Proto w zbiórce złomu z powierzchni metalowego globu. Pewnego razu, znużony ciągłym przegrywaniem z nowymi wersjami kumpel starszej generacji uciekł się do aktu desperacji i sięgnął po Mroczny Złom, który opętał go i pchnął w opary szaleństwa. Czy uda się zniszczyć złowieszczy element i uratować przyjaciół przed kataklizmem?! Za którymś razem na pewno.
Choć motyw fabularny przewija się w kilku trybach pod postacią wizualnych modyfikacji tudzież walki z bossami, to koniec końców fabułka stanowi jedynie urocze tło arcade’owej zabawy i nie jest jednym z filarów gry. Nie oszukujmy się jednak: nikt tego po tej produkcji nie oczekuje, choć to z pewnością mógłby być zaskakujący bonus gdyby zdecydowano się projekt pod tym kątem rozwinąć.
Pierwszym skojarzeniem każdego oldschoolowego gracza gdy rzuci okiem na gameplay będzie bez wątpienia Bomberman. Duża w tym rola samej prezentacji gry: obraz widzianych z góry postaci, chadzających pomiędzy niszczonymi i niezniszczalnymi bloczkami i wzajemnie próbującymi się unicestwić wszyscy mamy zaszufladkowane w głowach pod konkretnymi nazwami. W Scrap Rush nie będziemy stawiali jednak bomb, a mocą własnych pięści rozbijać będziemy bloczki i po mniejszym lub większym naładowaniu ciosu pchać je w kierunku oponentów. Jeśli bryła złomu zepchnie robota prosto w ścianę nieszczęśnik zostaje zniszczony. Plansze posiadają także modyfikatory kierunku, teleportery czy zasadzki, toteż swoje ruchy trzeba zawczasu przemyśleć. Zarówno z bloczków, jak i rozbitych rywali leci złom, który w zależności od typu zabawy będziemy inaczej wykorzystywali.
Udostępniono nam trzy typy rozgrywek, które opierając się o podstawową mechanikę niszczenia oponenta, mają odmienne okoliczności zwycięstwa. Point Match polega na zebraniu jak największej ilości złomu w określonym czasie, Scrap Battle zaś rozwija ten koncept o potrzebę dostarczenia złomu na platformę swojej drużyny. Nie mogło zabraknąć także czystej rozwałki – Survival Match polega na zezłomowaniu przeciwnych robotów i bycia ostatnim działającym na placu boju. To w jaki sposób będziemy grać uzależnione jest od trybów gry. Mamy oczywiście możliwość wolnego pogrania w wybranym typie rozgrywki w trybie Battle, jak i możliwość pokonania w pojedynkę 99 fal nadciągających przeciwników z jednocześnie zmieniającym się rozkładem planszy w opcji Scrush. Najmocniej eksponowanym, a jednocześnie najbardziej wymagającym trybem jest natomiast Challenge – zabawa oparta o fabułę, w której mamy do pokonania coraz to trudniejsze levele z różnymi typami rozgrywek, zwieńczone walką z opętanym bossem. Zmagania dodatkowo komplikuje fakt, iż liczba kontynuacji ograniczona jest do trzech, toteż będziemy musieli się zastanowić czy nie warto by uprzednio poćwiczyć zanim przystąpimy ponownie do oblanego etapu.
Oprawa wizualna to chyba najmniej istotny element gier tego typu, gdzie szybkość rozgrywki nie pozwala na rozkoszowanie się detalami postaci. Mając stały widok z góry, a jedynie w kluczowych momentach zoomowany na niszczoną postać, podstawowym zadaniem grafików była czytelność rozgrywki. Zadanie wykonane należycie, choć muszę przyznać, iż grając w oknie miałem czasami problem by dostrzec jakiego typu power up przyszło mi podnieść. Do samej przejrzystości gry jednak nie można mieć żadnych zastrzeżeń – bardzo czytelny interfejs podczas gry pomaga w szybkim oszacowaniu sytuacji, a to często właściwa reakcja decyduje o wyniku batalii. Design postaci, zarówno w formie rysowanej, jak i 3D ingame, jest przeuroczy i nadaje radosny, nieagresywny klimacik.
Warstwę audio ograniczono do przyzwoitego minimum – choć ani muzyka, ani odgłosy jakie wydobywają się nam z głośników nie są specjalnie zróżnicowane, nie porywają, nie zapadają w pamięci, to na szczęście monotonność w ich odsłuchiwaniu nie jest nazbyt nachalna. Jasne, po kilkugodzinnej sesji możemy mieć dosyć pobrzdękujących w tle utworów, które niewiele się od siebie różnią, to przy graniu z doskoku w ogóle to nie przeszkadza. Tak samo z pozostałymi dźwiękami w grze: wszystkie kliki, grzechoty, pokrzykiwania robotów, eksplozje zostały fajnie spasowane do tematyki gry i dobrze współpracują z całością. No, może poza wyciem np. oznajmiającym końcówkę czasu – to bywa irytujące. Szkoda także, że zabrakło jakiegoś porywającego motywu przewodniego, który grając w menu hipnotyzowałby do jego nucenia – jest solidnie, acz brakuje na tym polu nutki geniuszu.
Zasady grą bardzo proste, w try miga każdy będzie w stanie opanować sterowanie i już od pierwszego meczu być kompetytywnym – to istotne, gdyż gra mimo prostszych leveli pod kątem czasu reakcji na początku wymaga jednak od razu koncentracji w działaniu i podejmowaniu szybkich decyzji. Każdy z trybów ma swoje uroki, choć mnie osobiście najmniej przypadło do gustu koncentrowanie się na zbieraniu a najwięcej frajdy miałem w trybie survival, czyli w stylu Bombermana dążenie do wyeliminowania przeciwników z planszy. Fani taktycznego podejścia, jaki jest znany z gier z bombiarzem jednak nie znajdą tutaj elementów planowania czy zastawiania pułapek na oponentów – wszystko bazuje na refleksie i takim wykorzystaniem planszy aby nie dać rywalowi zbiec przed miażdżącym pchnięciem. Znajdźki, jakie napotykamy od czasu do czasu pod bryłami metalu, nie zdawałyby mi się mieć większego wpływu na moc mojej postaci – z pewnością mają one znaczenie na wyższych poziomach trudności, aczkolwiek w każualowym graniu można być nieco rozczarowanym. Krótko mówiąc: jest to zdecydowanie mniej skomplikowana gra niż można by było się spodziewać – sami oceńcie, czy dla was to zaleta, czy wada.
Istotnym elementem dla wielu graczy będą drobiazgi techniczne, które zdają się potwierdzać że twórcy po prostu wiedzieli co tworzą. Gra waży niecałe 500 megabajtów, a więc wrzucenie jej na starszy sprzęt nie stanowi problemu, a i wadzić nie będzie gdy spocznie sobie na twardym i posłuży od czasu do czasu. Po odpaleniu, zanim się włączy właściwa gra, wyskakują nam opcje graficzne w których możemy sobie np. zdefiniować czy chcemy odpalić ją w oknie aby sobie alt-tabować podczas pracy, czy pójść z fullscreenem na rozgrywkę z pełnym zaangażowaniem. Niby nic, pierdoły, a cieszą swoją praktycznością.
Dostępne tryby są na tyle wymagające, że nie da się ich klepnąć za drugim czy piątym podejściem, zwłaszcza gdy w grę wchodzi ograniczona liczba kontynuacji. Nawet jeśli wypali się w nas zapał regularnego giercowania to zawsze pozostanie nam opcja traktowania gry z doskoku, niczym automatu w salonie gier, gdzie odpalamy tryb i młócimy złom póki nie padniemy – świetnie się w takiej roli Scrap Rush sprawdza. Nie ma co się jednak oszukiwać – generalnie wszystkie tryby są do siebie mocno podobne, stąd raczej nie jest to gra która zapewni nam rozrywki na wiele wieczorów z rzędu. Oczywiście na plus tego typu gier zawsze będzie działać tryb wieloosobowy – są one do tego wręcz stworzone, a mogąc pograć razem we cztery osoby czyni tę pozycję świetną grą imprezową.
Gra oferuje także sklep, w którym za uzbierany podczas rozgrywki złom możemy kupić różne dodatki, poczynając od kolorów oraz modeli robotów, kończąc na nowych planszach. Dla fanów odblokowywania wszystkiego na 100% jest to pewne wyzwanie, aczkolwiek z racji iż elementy te nie mają większego wpływu na rozgrywkę to raczej nie będzie to magnesem dla większości graczy – ot, sympatyczne urozmaicenie.
Dobra, solidna robota za przystępną cenę (ok. 50 zł), świetnie sprawdzająca się jako wypełniacz czasu przed wyjściem z domu lub jeden z punktów rozrywkowych podczas spotkania ze znajomymi, nie tylko zaprawionymi graczami. Zawartości mogłoby być troszkę więcej, ale zdecydowanie kciuk w górę jeśli chodzi o całokształt.
- Gatunek: akcja, arcade
- Rok wydania: 2019 (PC)
- Platforma: PC, Nintendo Switch
- Producent: ACQUIRE Corp.
- Wydawca: ACQUIRE Corp.
- Gdzie dorwać? Steam (wersja PC), Nintendo Game Store (wersja Switch)
Naczelny. Pismak. Kolekcjoner. Entuzjasta bijatyk, filmowych adaptacji i automatów arcade. Frytki posypuje majerankiem.