Bohaterowie Nintendo Toad i Wario stają naprzeciw siebie w całkiem zgrabnie pomyślanej wariacji starego, poczciwego Tetrisa.
Wario sieje zamęt w okolicznym lesie. Toad jako gość, który akurat nie był zajęty niczym innym dostaje od Księżniczki Peach proste zadanie. Zrobić porządek z wąsatym zwyrolem i to szybko, inaczej księżniczka będzie zmuszona podjąć drastyczne kroki i obciąć grzybkowi pen…sję. Z racji, że Toad bardzo lubi swoją pensję w aktualnej długo… wysokości, uznaje, że nie ma co tracić czasu, trzeba wziąć dupę w troki i ruszyć do zagajnika, gdzie Wario w najlepsze robi burdę z pomocą swoich pomagierów.
Jako gracz sterujemy dzielnym grzybkiem, Toadem w planszy typowej dla Tetrisa. Na dzieńdobry mamy już na niej nieco stworów, których musimy się pozbyć. Z góry wróżka zrzuca nam bombki, które do tego celu wykorzystamy. Jeśli w jednej linii – ukośnej, poziomej, czy pionowej mamy przynajmniej jedną bombkę i potwory tego samego koloru, to następuje eksplozja kończąca żywot kreatur. Etap kończymy gdy plansza jest czysta. Zadanie utrudnia Wario, który po upływie określonego czasu pojawia się w okienku u góry ekranu i wraz z pomagierem zaczyna zrzucać dodatkowe potwory. Pojawienie się złoczyńcy oznacza także, że z góry co jakiś czas zsuwa się wielki kamień. Jeśli zjedzie na tyle, by zablokować nam miejsce manewrowe, Toad zostanie przerobiony na naleśnik. Kolejną przeszkodą są specjalne stworki, które giną tylko, jeśli są ustawione w konkretnej linii – np. na ukos, czy maszkarony, które znikną z planszy jedynie, gdy linia zostanie utworzona dwa razy z rzędu.
Mechanika w Wario Woods jest inna niż w typowym klonie Tetrisa – sterujemy nie elementami, które spadają z góry, a stojącym na planszy Toadem. Możemy podnosić potworki/bomby, w momencie gdy utworzą one linie, a są niesione przez grzybka, linia i tak się liczy. Otwiera to sporo możliwości dla zręcznego gracza, mniej zręcznemu przysporzy natomiast sporo zgryzot, bo trzeba być szybkim, mieć bystre oko i dbać o to, by zawsze mieć miejsce do poruszania się.
Do naszej dyspozycji został oddany podstawowy tryb, w którym rozgrywamy kolejne rudny podzielone na etapy (po każdym mamy krótką scenkę, w której Wario nam wygraża, co oczywiście Toada nie rusza, bo czym jest jakiś menel w porównaniu do uciętej pensji?). Poza tym są wyzwania, w których musimy poradzić sobie z planszą w określonym czasie, tryb dla dwóch graczy i samouczek. Ten ostatni jak na czasy, w których grę wydano jest bardzo profesjonalnie wykonany – możemy wraz z nim przećwiczyć każdy aspekt gry.
Jest kolorowo i bajkowo. Wario Woods bierze pełnymi garściami z możliwości sprzętowych oferowanych przez Nintendo Entertainment System. Wykonanie postaci, tła stoi na wysokim poziomie, chociaż to cały czas gra logiczna, więc nie ma za dużego pola do popisu, na którym można by pozwolić sobie na specjalne wodotryski. Z drugiej strony mimo wynikających z ograniczeń sprzętowych uproszczeń, jest tu na czym zawiesić oko, szczególnie Wario, który krzywi się jak wściekła małpa podczas zrzucania nam na łeb sufitu robi wrażenie. Nintendo niby kierowało te tytuły do małoletnich, ale mogę sobie wyobrazić, że niejeden ówczesny kilkulatek przeżył srogą traumę na widok wąsatego parszywca (jestem niemal na 100% przekonany, że inspiracja do stworzenia tego osobnika musiała trafić Hirojiego Kiyotake, jak ten przez jakiś dziwny splot zdarzeń przypałętał się na jakiś polski skład złomu…)
Ot pierdnięcia, bupnięcia, skrzypnięcia. Nic specjalnego, ale też nic, co mogłoby powodować po dłuższym czasie zgrzyt zębów. Muzyczka nie jest przesadnie uciążliwa, chociaż biorąc pod uwagę ilość etapów, jakie gra oferuje, można by liczyć, że będzie to się co jakiś czas zmieniać na coś więcej, niż sielankowy utwór, który zagrywa, gdy Wario akurat nie usiłuje nas zamordować i budującą napięcie nutką, która płynie z głośnika gdy ten próbuje swoich sztuczek.
Co tu dużo mówić. Siadłem, żeby odświeżyć i przetestować i nagle okazało się, że kilka godzin zleciało. Kolejne etapy zabawy są coraz bardziej trudne i wymagają lepszego czasu reakcji, większego skupienia, co z kolei przekłada się na determinacje, by po każdej wpadce spróbować jeszcze raz. Wario Woods nie zniechęca gracza, gdyż co pięć etapów odblokowujemy sobie możliwość gry na dalszych planszach, co działa jak zapisanie stanu gry.
Jest to gra, do której jeśli ktoś nie ma alergii na Tetrisy da się wrócić po paru miesiącach i zmitrężyć kupę czasu. Ewentualnie, przy umiejętnym dawkowaniu można się bawić przez kilka dni robiąc po parę etapów dziennie.
Wario Woods to kawał całkiem fajnej rozgrywki. Coś w sam raz na godzinkę w poczekalni, czy kilka godzin w weekend. Jest to jeden z lepszych tytułów logicznych na ośmiobitową maszynkę od Nintendo. Zdecydowanie wart uwagi, szczególnie że można sobie w to pograć także na Switchu, w ramach abonamentu do gry online.
Ocena:
Gatunek: logiczna
- Rok wydania: 1994
- Platforma: Nintendo Entertainment System, Super Nintendo Entertainment System
- Producent: Nintendo
- Wydawca: Nintendo
- Gdzie dorwać?: serwisy aukcyjne, Nintendo e-Shop
Miłośnik starych gier, dobrych książek, stołowych gier bitewnych, w wolnych chwilach animator hejtu.