Koniec grania w stare hiciory za darmo. Nintendo zauważyło potencjał tkwiący w rynku retro i właściciele stron udostępniających ROMy muszą się z tym liczyć.
Wśród wszystkich rynkowych gigantów, Konami cieszy się chyba najgorszą sławą, ale Nintendo zaczyna deptać dawnym pracodawcom Kojimy po piętach. Po udanej próbie położenia łapy na przychodach z materiałów video z użyciem gier Nintendo, umieszczanych na łamach serwisu YouTube, Nintendo postanowiło ukrócić proceder udostępniania starszych gier za darmo. Strony LoveROM i LoveRETRO oberwały na twarz pozwem, który wycenia każdą nielegalnie udostępnioną grę Nintendo na 150 tysięcy dolarów.
Wygląda na to, że jesteśmy świadkami końca pewnej epoki. Romy zawsze traktowało się jako szarą strefę, podobnie, jak tytuły określane jako abandonware. Nie zmienia to faktu, że zainteresowanie starszymi produkcjami w ciągu ostatniej dekady mocno wzrosło, co zaowocowało miniaturowymi edycjami dwóch pierwszych konsol Nintendo, oraz sprzedażą cyfrową starszych tytułów za pośrednictwem nowego sprzętu. W sytuacji, w której Japończycy potrafią sobie policzyć 30-40 złotych za tytuły niekiedy sporo starsze niż wielu potencjalnych użytkowników, nie dziwi fakt, że strony oferujące legendarne hity są koncernowi cierniem w zadku.
Miłośnik starych gier, dobrych książek, stołowych gier bitewnych, w wolnych chwilach animator hejtu.