Katastrofa! Lądujesz w nieznanej krainie z grupą zwolenników i garścią zasobów! Jedyne co uratuje Cię z opałów i pozwoli wrócić do Rzymu to spryt i umiejętne zarządzanie!
Normalnie sytuacja byłaby raczej słaba. Daleko od domu, obce landy, statek rozwalony, a gwiazdy na niebie kompletnie nieznane. Wyprawa Oktawiana okazała się fiaskiem i przywódca rzymskiej ekspedycji stoi przed nie lada wyzwaniem. Na szczęście jest kilka rzeczy, które z położenia beznadziejnego robią zaledwie niefortunne. Oktawian jako przywódca ma pod sobą nieco zasobów w postaci grupki innych Rzymian, paru narzędzi, broni, jedzenia i materiałów budowlanych. W dodatku posiada głowę nie od parady i dosyć szybko odkrywa, że na wyspie znajduje się magiczna brama-portal, która może okazać się drogą powrotną. Co prawda Oktawian nie ma aż tyle szczęścia i szybko okazuje się, że drogę z powrotem do Rzymu stanowi kilka bram, a kolejne z nich są umiejscowione na terytoriach obcych ludów, które za nic nie chcą ich udostępnić przybyłym.
I w sumie tyle. Pod względem historii druga odsłona cyklu The Settlers nie powala na kolana i w sumie nie musi. Są tam pomiędzy misjami jakieś zapiski głównego bohatera, ale służą one raczej opisowi kolejnej misji i przemycenia graczowi paru wskazówek, podobnie z resztą jak okienka wyskakujące czasem podczas misji, które też posiadają jakiś krótki tekst na temat wydarzeń.
The Settlers 2 to sequel z gatunku więcej, lepiej i mocniej! Dlatego system chorągiewek i dróg pomiędzy nimi, z którym mogliśmy zapoznać się w pierwszej części jest tu też obecny. Nasi zwykli robole stają sobie po jednym na dany odcinek drogi pomiędzy dwiema flagami i po kolei przenoszą potrzebne zasoby od flagi do flagi tworząc wężyk transportowy. Transport jest potrzebny, bo gospodarka w grze opiera się na łańcuchach produkcyjnych. Przykładowo – podczas gdy produkcja kamienia to dosyć prosta sprawa, bo po prostu stawiamy chatkę i kamieniarz zacznie ciosać okoliczne złoża w bloki, to już drewno wymaga dwóch budynków: chaty drwala, który zrąbie drzewa i tartaku, gdzie kłody przerobione zostaną na deski. Dodatkowo trzeba zadbać o produkcję jedzenia, bo tylko to zapewni nieprzerwaną pracę kopalń produkujących węgiel i rudę żelaza potrzebne do budowy narzędzi dla nowych specjalizowanych osadników i żołnierzy. Żołdacy dodatkowo poza kompletem uzbrojenia wymagają beczki piwa, wszystkie te elementy są niezbędne do wytrenowania szeregowego, natomiast osiągnięcie dalszych szczebli kariery i skuteczności bojowej będzie już wymagało żołdu w postaci złotych monet, które robimy w mennicy (wymagane złoto, węgiel). Także głównym zmartwieniem gracza jest stworzenie sprawnego systemu transportu i produkcji, którego końcowym skutkiem są rzesze wytrenowanych żołnierzy, którzy pozwolą nam zasiedlić strażnice rozszerzające nasze terytorium oraz podbić wrogie posterunki i w końcu znaleźć się w posiadaniu terenu, na którym stoi portal.
Całość wydaje się prosta, dopóki nie spróbuje się w praktyce. Łatwe początki mogą uśpić czujność i nagle okaże się, że zostaliśmy bez desek, bo zapomnieliśmy wyłączyć stocznię, w której szkutnik cichaczem i z maniakalnym zacięciem produkował łódki i samodzielnie zredukował nasz zapas drewna do zera. Ewentualnie węzeł transportowy zostanie sparaliżowany przez ilość różnorakich zasobów, które przez niego zachodzą, a brak planowania okrążył go budynkami, więc nie ma jak zrobić drugiej linii. Oczywiście krzywda wyrządzona sobie samodzielnie to nie jedyny sposób na kłopoty. Na wyspach siedzą wrogie nam plemiona reprezentowane przez wikingów, samurajów i afrykańskich wojowników – jeśli nie będziemy odpowiednio szybko budować własnej potęgi gospodarczej i minimalnej przeciwnik zajmie wszystkie złoża i szybko zacznie nam podgryzać terytorium. Wizyta wrogich wojowników w naszej kwaterze głównej nie ma nic wspólnego z dyplomacją, ma natomiast wszystko wspólne z ostrym kopaniem tyłka i gdy wyczerpana zostanie nasza rezerwa żołnierzy tam stacjonujących budynek pójdzie z dymem, a nasze marzenia o powrocie do domu rozwieją się jak poranna mgła.
Graficznie mamy spory krok naprzód w stosunku do „jedynki”, która wyglądała trochę dziwnie. Tutaj mamy przecudowne, maleńkie imperium, które mimo, że składa się z zauważalnych pikseli, to robi bardzo pozytywne wrażenie. Ciężka nie uśmiechnąć się na widok drzewek gibających się na wietrze, czy pląsających po jeszcze nie zagospodarowanych łąkach zwierzątkach leśnych.
Muzyka też nie jest zła, jeśli komuś nie przeszkadzają powtarzalne melodie w formacie Midi, chociaż można też podczas gry z poziomu menu odpalić utwory z płyty z grą i odpowiednio je sobie zmieniać. Muzyczkę uzupełniają dźwięki wspomnianych wcześniej zwierzątek, pohukiwanie sowy pocztowej informujące nas o nowych wiadomościach, czy dźwięki produkcji i walki. Szczególnie na te ostatnie dość szybko nauczymy się reagować z regularnością psa Pawłowa, w sytuacjach, gdy nie prowadzimy ofensywy.
The Settlers 2 oferuje sporo udogodnień, których w The Settlers nie było. Pod spacją możemy sobie wyświetlić możliwe do budowy budynki symbolizowane przez złote ikony symbolizujące typ budynku, tą metodą też możemy zobaczyć możliwości stawiania flag. Budowa dróg to kolejny dobry element, bo dzięki ikonkom pokazującym możliwe kierunki i dalsze możliwości wytyczania szlaku dokładnie wiemy, jak umieścić ścieżkę w sposób najbardziej wydajny.
Interfejs w The Settlers 2 jest o wiele bardziej przejrzysty i łatwy w użyciu niż w poprzedniej odsłonie. Budowa dróg posiada ikonki, dzięki którym wiemy gdzie można spokojnie dalej tyczyć szlak, a gdzie budowa zaprowadzi nas w kozi róg. Pod spacją możemy sobie wyświetlić ikonki budynków, które informują nas gdzie jaki rozmiar budynku da się postawić. Dodatkowo w menu u dołu ekranu możemy ustawić kilka rzeczy, które będą miały solidny wpływ na nasze postępy w grze, jak pokrycie poszczególnych warstw naszego imperium żołnierzami (głębia kraju, centrum, granice), czy rozdział surowców na poszczególne przemysły (taki węgiel jest np. wykorzystywany zarówno w hutach, zbrojnictwie i mennicy, więc rozsądny nim rozdział jest konieczny, jeśli nie mamy ochoty stawiać miliona kopalni).
Poza samą kampanią The Settlers 2 posiada także tryb nieograniczonej gry. Możemy sobie ustawić cywilizację, którą gramy – co prawda ma to wpływ głównie na wygląd zabudowań i wojska, ale i tak miło podbijać wrogie ziemię takimi wikingami, czy afrykańskim plemionem, bądź samurajami. Jak komuś mało, to obecnie dystrybucje gry posiadają także dodane nowe misje rozgrywające się na różnych kontynentach i można sobie mapy z internetu ściągnąć, albo nawet samemu zrobić, bo gra posiada także edytor.
Jedna z lepszych strategii lat dziewięćdziesiątych. Nie dla każdego, bo na pewno nie jest to najdynamiczniejsza gra pod słońcem – obserwowanie rozwoju naszej małej cywilizacji stanowi większość czasu rozgrywki, a starcia z wrogiem są zwykle szybkie, krótkie i stanowią zwieńczenie naszych starań, po którym następuje już powolne i systematyczne wypieranie wroga z wyspy.
Ocena:
- Gatunek: Strategiczna
- Rok wydania: 1996
- Platforma: PC
- Producent: Blue Byte Software
- Wydawca: Blue Byte Software
- Gdzie dorwać?: GOG, Ubisoft+
Miłośnik starych gier, dobrych książek, stołowych gier bitewnych, w wolnych chwilach animator hejtu.