W tym tygodniu, w Hellraiser: Tanya z Command & Conquer: Red Alert i Pinhead kontra kult umarlaków, mieszkający w piwnicy.
Dziennikarka Amy Klein (Kari Wuhrer) wykonuje swoją pracę wyjątkowo ofiarnie. By napisać artykuł na temat społeczności narkomanów, ambitna reporterka spędziła sporo czasu w crack-budach i w glorii i chwale (ignorując przytyki) wraca do redakcji londyńskiego pisma. Ekscentryczny redaktor naczelny, Charles (Simon Kunz) podrzuca Amy nowy kąsek. Do budynku gazety przysłano taśmę VHS. Kaseta co prawda nie zawiera koni, czesania się w lustrze, morskich pejzaży, ba, nawet nie nakłada na widza śmiertelnej, japońskiej klątwy, ale materiał na niej zawarty wciąż jest zalążkiem całkiem niezłej historii. Przedstawia dziwny rytuał w jakiejś ceglanej piwnicy, podczas którego młoda dziewczyna zostaje zabita i przywrócona do życia przez członków jakiejś sekty. Wiadomo jedynie, że kult sam nazywa siebie Deader, i że taśma została wysłana od mieszkającej w Rumunii, w Bukareszcie informatorki, która stara się powstrzymać sektę. Amy rusza do Europy w podróż, która ostatecznie zaprowadzi ją na skraj piekła, gdzie już czeka przywódca Deadersów, tajemniczy Winters, a także złowieszczy kapłan Cenobitów, Pinhead.
Siódma odsłona cyklu Hellraiser to powiew świeżego powietrza po Hellraiser 6: Hellseeker. Interesująca i błyskotliwa bohaterka jedzie do egzotycznej dla mieszkańców Zachodu, części Europy i dosyć szybko zagłębia się w surrealistyczny świat obcej kultury, ukrytych stowarzyszeń i mrocznych tajemnic. Podczas dziennikarskiego śledztwa Amy napotyka różnych, wątpliwej reputacji przewodników po nieznanym jej terenie stopniowo odkrywając kolejne warstwy piekielnej intrygi. Nie jest to może najbardziej rozbudowana opowieść, ale mimo wszystko Hellraiser 7: Deader jest o wiele ciekawszym filmem niż dwie poprzednie odsłony.
Kari Wuhrer dobrze wywiązuje się z roli zadziornej i pełnej pasji dziennikarki, która przez własną ambicję ląduje w głębokiej, paranormalnej wodzie. Wykreowana przez nią Amy Klein jest bohaterką, która oferuje widzowi całkiem miłe towarzystwo podczas ezoterycznej podróży po zakamarkach Bukaresztu. W zasadzie mamy tutaj do czynienia z dwuosobowym show, bo poza Kari, jedynie Doug Bradley wyróżnia się na tle reszty obsady, co może dziwić jedynie z powodu, że aktor jego formatu dał tyle razy się wmieszać w filmy, zdecydowanie nieprzystające do jego talentu. Nie oznacza to oczywiście, że na Hellrasera 7 składa się w większości aktorska chałtura. Większość obsady całkiem niezgorzej odgrywa powierzone jej role, ale nie zapada w pamięć i zdecydowanie stanowi tło dla głównej bohaterki i piekielnego kapłana. Tym bardziej szkoda, że nie dano lepszego materiału dla Paula Rhysa. Odgrywany przez niego charyzmatyczny przywódca sekty, Winter nie ma za bardzo szansy zaistnieć jako pamiętny złoczyńca. Ciężko winić aktora, bo scenariusz nie do końca jasno nakreśla cele stworzonego przez niego kultu skupiając się raczej na tajemnicy, grotesce i mistycyzmie nie zostawiając za wiele miejsca, w którym sam przywódca grupy mógłby zabłysnąć.
Podczas gdy efekty specjalne nie stanowią powodu do narzekań ciężko doszukiwać się w siódmej odsłonie cyklu Hellraiser wizualnych perełek na miarę pierwszych dwóch filmów. Jak zwykle dostaliśmy niezbyt dobrze zaprojektowanych nowych członków świty Pinheada oraz kilku powracających, trochę krwawych egzekucji i nieco obrażeń oraz charakteryzacji – w końcu przez ekran przewija się niemało nieboszczyków. Mocną stronę prezentacji Hellraiser 7: Deader stanowią lokacje. Obskurne mieszkania, zabytkowe uliczki, tajemnicze piwnice, czy typowe dla wschodniej części Europy, przestronne stacje metra – tło akcji w postaci Bukaresztu jest na tyle ciekawe, że dodaje koloru całej historii i równoważy brak zapierających dech w piersiach efektów specjalnych.
Osadzony w Bukareszcie Hellraiser 6 posiada typowy dla niskobudżetowych horrorów przaśny urok. Oczywiście tu i ówdzie przemknie jakiś truposz, czy inny piekielnik wyglądający mniej, niż imponująco, któryś z bohaterów przegnie z intensywnością własnej gry aktorskiej i popchnie scenę w kierunku pastiszu, jednak nie wpływa to jakoś dramatycznie na przyjemność płynącą z podróży po barwnej i miejscami surrealistycznej stolicy Rumunii.
Hellraiser 7: Deader to całkiem przyjemny w odbiorze horror klasy B. Nie brakuje tu różnorakich głupotek, jak Amy dostająca całe naręcze czerwonych flag i ostrzeżeń, gdy w jej rękach ląduje piekielna układanka, decydująca się otworzyć kostkę. Koniec końców jest to całkiem dobrze opowiedziana, naiwna opowieść z dreszczykiem. Być może nie dobra odsłona cyklu Hellraiser, ale też nie tragiczna.
Ocena:
- Tytuł: Hellraiser 7: Deader (Hellraiser: Sekta)
- Gatunek: horror
- Rok wydania: 2005
- Reżyser: Rick Bota
- Scenariusz: Neal Marshall Stevens, Tim Day
- Obsada: Kari Wuhrer, Doug Bradley, Paul Rhys, Simon Kunz, Georgina Rylance, Marc Warren
- Studio: Dimension Films
Miłośnik starych gier, dobrych książek, stołowych gier bitewnych, w wolnych chwilach animator hejtu.