Teenagent (1994) [PC]

Tajni agenci zgarniają laski. W telewizji jest o tym mowa, więc nie może być to kłamstwem. Nic dziwnego więc, że nastoletni Marek Hopper daje się namówić na pracę dla wywiadu.

Ale nie wyprzedzajmy faktów. Są lata dziewięćdziesiąte, w jednym z europejskich banków nagle znika złoto. Przypał. Z racji, że służby są w naszym pięknym, nadwiślańskim kraju takie, jakie są, ustalenie sprawcy okazuje się ponad ich siły. Tajna agencja RGB postanawia spróbować alternatywnych metod i dzwoni po wróżkę, która na chybił trafił wybiera nazwisko z książki telefonicznej. Wybraniec losu, Marek Hopper okazuje się być zwyczajnym nastolatkiem. Po średnio uprzejmym zwinięciu gówniaka z ulicy, dyrektor agencji RGB przedstawia młodzieńcowi sytuację, ostatecznie używając argumentu, że dziewczęta kochają agentów. W taki oto sposób młody Hopper ląduje w obozie szkoleniowym, którego ukończenie pozwoli mu na uzyskanie kwalifikacji potrzebnych do podjęcia próby rozwiązania zagadki znikającego złota.

I to tyle. A może aż tyle? Nie, w sumie nie. Historia nie należy do specjalnie wymyślnych, czy skomplikowanych. Teenagent przede wszystkim ma bawić – a bawi wyśmienicie, bo z użyciem slapstickowego humoru, który ma to do siebie, że starzeje się dosyć powoli. Nie zabrakło też odrobiny absurdu i ciętych dialogów między Markiem, a różnorakimi ekscentrycznymi ludźmi, których przyjdzie mu spotkać podczas swojej przygody. Ot kolejna śmieszna historyjka, przy której klikamy przedmiotami na wszystko dookoła.

 

Interfejs w Teenagent jest nieskomplikowany. Prawy przycisk to podjęcie akcji na wybranym przedmiocie, osobie, czy czym tam chcemy skłonić Marka, by manipulował, lewy natomiast powoduje, że nasz nastoletni bohater udziela komentarz na temat oglądanej rzeczy, który często może dostarczyć cennych wskazówek pozwalających na rozwiązanie niejednej z licznych łamigłówek. Dostęp do zebranego po drodze inwentarza najprzeróżniejszych rupieci, które wykorzystamy w naszej misji uzyskujemy po prostu kierując kursor ku górze ekranu, co automatycznie otworzy okno z dostępnymi przedmiotami. Użycie każdej pierdółki wymaga kliknięcia na niej prawym klawiszem, następnie kliknięcie prawym klawiszem na inny przedmiot w kieszeniach Marka, z którym chcemy ją użyć, lub zjechanie myszką na dół, co zamknie widok posiadanych drobiazgów i kliknięcie na elemencie otoczenia, na którym chcemy wykorzystać nasz przedmiot. Nic skomplikowanego. Nie każdemu przypadnie do gustu rozwiązanie w wypadku przechodzenia z planszy na plansze. Podczas gdy w wielu innych przygodówkach podchodzimy po prostu do krawędzi ekranu, tak w wypadku Teenagent trzeba kliknąć prawym klawiszem na krawędź, przy założeniu że istnieje tam przejście – tak samo jak przy wskazywaniu czegokolwiek innego na ekranie jeśli w danym miejscu jest coś co można kliknąć to na dole będzie wyświetlała się odpowiednia informacja. Tak samo ma to miejsce w wypadku przejść z miejsca na miejsce.

Teenagent może się pochwalić bardzo ładną pikselową grafiką. Raczej nie ma elementów, które nie byłyby rozpoznawalne na pierwszy rzut oka. Nawet jeśli by nie były, to gra i tak dostarczy nam odpowiednich informacji albo na dole ekranu, albo w formie jakiejś dowcipnej obserwacji Marka Hoppera. Można się trochę przyczepić do wyglądu postaci, że po jednym pikselu na oko, że odstają od innych produkcji w tym czasie, ale raz, że nadmierne czepialstwo to brzydki nawyk, dwa, że jak na polską produkcję z tego okresu całość wygląda przyjemnie i z perspektywy czasu nie stanowi to jakiegoś ogromnego problemu. Animacje postaci są bardzo płynne i nie utrudniają śledzenia wydarzeń tej pokręconej historyjki.

 

Dźwięki i muzyka to w dużej mierze kwestia tego, jaką wersję Teenagenta posiadacie. Na szczęście w oficjalnej dystrybucji cyfrowej jest wersja gry odpowiadająca tej na płycie CD, więc zarówno kilka kawałków, które uprzyjemniają nam eksploracje świata, wszelkiej maści dupnięcia i prutnięcia i przede wszystkim podłożone głosy są na miejscu. Technologia jaka była w latach dziewięćdziesiątych każdy wie, ale raczej nie ma tu nadmiaru jakichś zgrzytów i szumów. Gra aktorska mogłaby być może lepsza, ale stratę wyrównuje fakt, że do użyczenia głosów w Teenagent zaproszono redaktorów legendarnego magazynu dla graczy, Secret Service. W grze usłyszymy Gulasha, Martineza, Alexa i Wicika.

 

W sumie nie wiem na ile można mówić o grywalności w przypadku gry przygodowej, bo samo klikanie przedmiotami na przedmiotach raczej stanowiłoby rozrywkę samą w sobie dla jakiegoś narkoleptycznego pustelnika, który nie opuścił swojej jaskini przez ostatnie pięćdziesiąt lat, więc po prostu skupię się na zagadkach. Teenagent jak przystało na dobrą przygodówkę posiada jedną łamigłowkę, w przypadku której po prostu nie widzę opcji, by więcej niż promil osób grających było w stanie ogarnąć bez pomocy jakiegoś poradnika. Reszta rzeczy do rozwiązania jest na szczęście dosyć logiczna. Ogólnie Teenagent przynosi sporo frajdy i satysfakcji nagradzając gracza za wytężanie mózgownicy zabawnymi sytuacjami wynikającymi z kombinacji Marka Hoppera starającego się rozwiązać zagadkę znikającego złota.

 

Mimo upływu lat Teenagent wciąż posiada sporo uroku. Szczególnie jeśli ktoś lubi przygodówki i z nostalgią wspomina okres pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych stanowiący złotą epokę dla gatunku. Jest to jeden z tych tytułów, do którego co jakiś czas się wraca, żeby chłonąć atmosferę.

Teenagent to naprawdę solidny wpis w kronice polskich gier przygodowych. Charakterystyczne poczucie humoru wraz z całkiem niezgorszą oprawą dźwiękową stanowią naprawdę dobry miks jeśli ktoś ma ochotę pogłówkować i się nieco pośmiać.

Ocena:

 

  • Gatunek: Przygodowa
  • Rok wydania: 1994
  • Platforma: PC, Amiga
  • Producent: Metropolis Software
  • Wydawca: Union Logic Software Publishing, Inc.
  • Gdzie dorwać?: GOG