Ludzkość siedziała w mrokach do czasu aż zapomniani przez kolejne pokolenia bohaterowie odkryli ogień, koło i helikopter… czekaj, co?!
Zalecanie się do przyszłej partnerki posiada niezmienne zasady od kiedy praprzodek wypełzł z pra-oceanu i chwilę później zauważył, że z tej samej genetycznej zupy wypełza istota podobna do niego, ale mniejsza, obdarzona czymś w rodzaju gracji i uroku i nieco mniej śmierdząca. Zdrowe samice poszukują zdrowego samca, by przekazać najlepsze geny potomstwu. Co zatem zrobić, gdy jesteś brodatym kurduplem z brzuszkiem, wielkim nosem i pustymi kieszeniami? Trzeba kombinować. Wbrew pozorom te akapity wyżej, to nie wstęp do mojej autobiografii, ale historia, która rozpoczyna zręcznościówkę UGH!. Niewysoki jaskiniowiec dość szybko przekonuje się, że jego wybranka ma bardzo materialne wymagania wobec przyszłego partnera i po krótkiej chwili montuje zasilany mięśniami helikopter. Z racji, że nie wynaleziono jeszcze urzędów facet bez problemu przechodzi do działalności zarobkowej polegającej na transporcie innych mieszkańców jaskiń z miejsca na miejsce.
Cała zabawa z operowaniem podniebną taksówką polega na znalezieniu balansu pomiędzy prędkością, a ostrożnym obchodzeniem się z środkiem transportu. Naciśnięcie przycisku odpowiedzialnego za ruch w górę pozwala wzbić się w powietrze jednak cały czas działa na nas siła grawitacji. Za mało siły włożonej w utrzymanie się w powietrzu i można spaść z taką siłą, że rozwalimy maszynę. Za dużo pędu w górę? Ponownie szybkość robi nam krzywdę jeśli po drodze trafi się jakaś platforma albo skała. Naszym najlepszymi przyjaciółmi są ostrożność i precyzja. Szczególnie, że lądowanie na pasażerach kończy się strąceniem ich do wody. Co prawda można nieszczęśnika wyłowić z opresji ale czas na to jest ograniczony, a uśmierceni mieszkańcy jaskiń mogą uniemożliwić nam ukończenie planszy.
Poziomy wypełnione są różnorakimi przeszkodami – od prehistorycznej fauny w postaci latających Pterodaktyli których kontakt z naszym pojazdem kończy się zgonem, tratujących nas Triceratopsów i przerośniętego dinozaura, którego chrapanie powoduje zmianę kursu po wznoszący się poziom wody, wszelkie przeszkody terenowe jak skały, platformy i drzewa. W całym tym gąszczu atrakcji znajdują się ponumerowane przystanki przy jaskiniach, czy przejściach dalej, pomiędzy którymi rozwozimy naszych pasażerów. Parcie pojawia się z dwóch powodów: w momencie gdy mamy już podróżnika na pokładzie licznik zaczyna odliczać punkty w tył. Im szybciej dowieziemy nasz ładunek do jaskini opatrzonej właściwym numerkiem tym więcej punktów zdobędziemy. Kolejną motywację do pośpiechu stanowi wskaźnik energii. Z racji, że taksówka zasilana jest siłą mięśni wskaźnik energii pomniejsza się przy każdym obrocie śmigła. Albo załatwimy wszystkie kursy na danej planszy na tyle szybko, by ukończyć poziom przed wyczerpaniem energii, albo ją uzupełnimy. Na większości planszy znajdziemy kamień i drzewko. Zrzucenie kamienia na drzewko spowoduje wypadnięcie z niego owocu, który po podniesieniu częściowo uzupełni pasek energii. Ponownie należy wykazać się precyzją, bo kamień się odbija i jeśli zleci nam do wody to już się na danej planszy nie posilimy. Co ciekawe kamieniem można także pozbyć się na jakiś czas utrudniających życie dinozaurów.
UGH! posiada możliwość kontynuowania rozgrywki, jeśli stracimy wszystkie trzy przysługujące nam życia. Na początku każdego levelu na ekranie wyświetla się jego nazwa, numerek i hasło. Wpisując hasło możemy zacząć grę od wybranego poziomu. Minusem takiego rozwiązania jest fakt, że startujemy z wyzerowanymi punktami. Poza tym gra oferuje trzy poziomy trudności i tryb kooperacyjny dla dwójki graczy.
Pod względem grafiki UGH! prezentuje się naprawdę świetnie. Pikselowa, kolorowa grafika dodaje naszej zabawie w taksówkarza bardzo lekki klimat. Jednocześnie całość jest na tyle przejrzysta, że bez problemu jesteśmy w stanie rozczytać informacje na ekranie (szczególnie istotne w przypadku tabliczek z numerkami przy jaskiniach).
Jednak sporym minusem jest brak animacji zniszczenia naszego latadła, czy utraty energii. Gdy walniemy w ścianę czy grunt przez chwilę wciąż możemy latać, ale ekran zaczyna się wyczerniać i trafiamy na ekran informujący nas o stracie życia, lub końcu gry gdy wypadek przytrafi nam się trzy razy w trakcie jednej rozgrywki. Jeśli nie posiadamy instrukcji to pewnie część graczy w pierwszym momencie będzie miała kłopot z połapaniem się co się stało.
Na tym polu wersja PC jest mocno zubożona w stosunku do odpowiednika na Amidze. Muzyczka co prawda nie jest dużo gorszej jakości, ale jednak jest to zapętlone kilka sekund utworków w formacie MIDI. Dźwięki otoczenia, których w oryginale nie było za wiele, w tym porcie również trafiły pod nóż i ostały się jedynie gwizdy nadlatującego pterodaktyla w o wiele niższej jakości niż na Amidze. Pomruki zamieszkujących jaskinie pasażerów gdy ci informują nas o celu podróży niestety już się nie ostały.
Latanie z jaskiniowcami w te i we w tę to całkiem niezła zabawa. UGH! oferuje 69 poziomów więc akurat tyle, żeby się solidnie rozegrać, nie aż tyle żeby mieć dość na resztę życia. Jak jest niedosyt można odpalić na trudniejszym poziomie trudności, lub znaleźć kompana i zrobić sobie retro-party przy jednym kompie.
UGH! to raczej nie jest tytuł na którym ktoś nastuka niezliczone godziny. Jest to prosta zręcznościówka, do której wrócimy pewnie maksymalnie ze dwa, trzy razy w życiu, jeśli akurat gra znalazła się w naszej kolekcji dyskietek w latach wczesnego dzieciństwa.
Werdykt
Ocena:
Gatunek: zręcznościowa
- Rok wydania: 1992
- Platforma: PC, Amiga, Commodore 64
- Producent: Egosoft
- Wydawca: Play Byte
- Gdzie dorwać?: Stronki z abandonware i romami do emulacji Amigi i Commodore 64
Miłośnik starych gier, dobrych książek, stołowych gier bitewnych, w wolnych chwilach animator hejtu.