Okazuje się, że także i w królestwie zwierząt istnieje zwyczaj zaciśnięcia piąstek i dania sobie wzajemnie po mordkach.
Bijatyki w latach 90. lubowały się we wszelakich turniejach, toteż i tu nie mogło być odstępstwa od normy. Jak wieść niesie co cztery lata na Brutalnej Wyspie najsilniejsi z silnych krzyżują swe kończyny aby wyłonić mistrza sztuk walk. Zwycięzca będzie mógł się zmierzyć z najpotężniejszym z wojowników, aby odebrać mu Pas Niebios i ogłosić się czempionem. Dali Llama nie odda tego zaszczytu jednak łatwo… No właśnie, ta otoczka, te zwierzaki, te imiona – to wszystko fajnie się razem zakleszcza i rzeczywiście oddaje atmosferę wyłaniania najsilniejszego z futrzaków. To jednak wszystko, co pod kątem fabularnym tu można znaleźć, gdyż w historię nie zainwestowano czasu podczas deweloperki.
Mamy tu do czynienia z klasyczną bijatyką 1 na 1 z podziałem na rundy, gdzie oprócz ciosów podstawowych nasi wojownicy dysponują także arsenałem specjalnych umiejętności. Zestaw standardowy dostępny w każdej bijatyce, koła nie wynaleziono – a przynajmniej nie w wersji PC, gdyż inne edycje posiadają m.in. system uczenia się ciosów wraz z pokonywaniem kolejnych przeciwników. Gra początkowo była exclusive’m na Sega CD, będąc później portowaną na inne platformy i ograniczana z różnych powodów, co odbiło się niestety na jakości. Na osłodę nieco głębi dodaje mechanika tauntowania, dzięki której można odzyskać nieco życia podczas walki. Ogólnie jednak otrzymaliśmy nieskomplikowaną grę w raczej negatywnym tego słowa znaczeniu.
O tym, że designerzy i graficy spisali się na medal, mogą potwierdzić zastępy graczy śledzący informację z branży w latach 90.: nawet jeśli większość z nich w tę grę nie grała, to kojarzy ją nawet z nazwy właśnie dzięki fantastycznej oprawie wizualnej. Postawiono na antropomorficzne zwierzaki, którym dopasowano style walki w ten sposób, aby można było także zawadiacko je nazwać. I nawet jeśli nie mamy kinka na tym punkcie, to nie sposób docenić jak fajnie to wszystko się prezentuje, jak idealnie pomysł ten funkcjonuje i że jednocześnie udało się ominąć podświadome zaliczanie tego jako produkt skierowany do dzieciaków. Kolorowa, kreskówkowa, wyraźna grafika łączy się z agresywnymi pozami, wzbogaconymi o szczegóły mięśni, krągłości, mimiki, co umacnia poczucie, że mamy do czynienia z konkretnym obijaniem twarzy, a nie slapstickowymi gafami. Oczywiście co innego artworki w menusach, a co innego ruchome modele postaci podczas walki – tu również zadbano o właściwą prezencję bijatykową, choć wygląda to nieco mniej efektownie, być może przez niską ilość klatek animacji. Przyczepić się można nieco do (pięknych!) plansz, a dokładniej: do perspektywy, w której widzimy wojowników, gdyż czasami przez elementy ozdobne czujemy dyskomfort z pomniejszonej widoczności. Nie mniej jednak wielkie brawa dla artystów, że potrafili stworzyć tak pamiętne designy.
Muzyka, jaka nas wita od pierwszych sekund w grze, jest niezmiernie dynamiczna i mogłaby bez problemu wpaść w ucho, a nawet dawać motywację do stukania nóżką, gdyby było tego trochę więcej. Wersja PC była jedną z ostatnich, aczkolwiek port ten mocno ucierpiał pod kątem audio i w porównaniu zwłaszcza z Segą CD wypada blado. Jeśli zaś przysłuchamy się pozostałym dźwiękom w grze to wyłapujemy rzetelną robotę: wszyscy jęczą i stękają jak należy, a wszelkie wyprowadzane ciosy mają swoje “szuchnięcia”. Nic jednak się specjalnie nie wybija ponad przeciętność aby jakoś to wyróżnić. Nawet powabna Foxy Roxy.
Gdy zauroczeni oprawą w końcu trafiamy na plac boju to musimy się od razu zmierzyć z olbrzymią kłodą rzuconą pod nogi. Brak jakiegokolwiek ostrzeżenia, nawet pod postacią pobudzającego liścia – nie, od razu padamy na glebę gdy nasze pierwsze imputy zostają zarejestrowane i wyświetlone na ekranie. Jakie to wszystko drętwe! Jakie nieintuicyjne! Sterowanie z miejsca zaczyna nas ograniczać i zanim przyzwyczaimy się do tempa wyprowadzanych ciosów to już jest po pierwszej walce. W tym momencie pojawia się zwątpienie wynikające bezpośrednio z rozczarowania faktem, iż tak mocno przyłożono się do dekorowania tortu, że zapomniano iż najistotniejszy jest jego smak…
No ok, generalnie jednak do wszystkiego idzie się przyzwyczaić – wystarczy chcieć, mieć zaparcie (z tych mentalnych), być może podejść na chłodno. Jeśli tak postawimy sprawę to rzeczywiście bardziej otwarta głowa jest w stanie ogarnąć oferowaną nam przeciętność i potraktować BPoF jako regularną bijatykę. I tu już możemy czerpać z tego jakąś tam limitowaną radochę, gdyż gra ma wszystko, co szanujący się reprezentant gatunku mieć powinien. Zróżnicowane postacie są, widowiskowe ciosy specjalne również zaimplementowano, a nawet zdaje się że otrzymaliśmy namiastkę nierejestrowanych combosów. O ile komputer szaleje ze swoimi skryptami i różnorodnością wyprowadzanych ciosów, to prędzej czy później daje się wyczuć że dla gracza lepszą receptą na zwycięstwo jest ograniczenie się do dwóch, trzech powtarzanych przez nas ruchów. Jeżeli jeszcze mamy obok siebie współtowarzysza niedoli to we dwójkę nawet można mieć niezłą frajdę w odkrywaniu co gra w sobie kryje, acz w przeciwnym razie samotnik ponownie poczuje zawód.
To jedna z tych gier, do których powracamy ze słowami “może jednak?” – może coś przegapiliśmy, może źle graliśmy, może teraz, mając więcej wprawy w bijatykach, dostrzeżemy ukryty diament? Niestety za każdym razem, gdy dajemy jej szansę, sesja trwa krócej niż moglibyśmy się spodziewać. Jest szansa, że gdy dwójka miłośników mordobić usiądzie razem i będzie sobie aktywnie przeglądać stare gry, to produkcja studia GameTek jakoś ich pobudzi. W przeciwnym razie to pozycja kolekcjonerska, do odhaczenia i zapomnienia.
Brutal: Paws of Fury w wersji PC to gra z sinusoidalną jakością swych elementów składowych, gdzie śliczna oprawa dosyć skutecznie pod kątem marketingowym tuszowała to, czego nie widać: przeciętnej grywalności. W rzeczywistości otrzymaliśmy do rąk średniaczka i tak trzeba do tego podchodzić: lepiej się pozytywnie zaskoczyć, gdy nam jednak podejdzie, niż negatywnie odbić, mając zbyt wygórowane wymagania. A odbiło się wielu…
Gatunek: zręcznościowa, bijatyka
Rok wydania: 1995 (PC)
Platforma: PC (MS-DOS), Sega CD, Super NES, Mega Drive, Amiga, Amiga CD32
Producent: GameTek
Wydawca: GameTek
Gdzie dorwać? z drugiej ręki
Naczelny. Pismak. Kolekcjoner. Entuzjasta bijatyk, filmowych adaptacji i automatów arcade. Frytki posypuje majerankiem.