Nowe informacje o Project L, czyli bijatyce League of Legends

Ponad rok od zapowiedzi bijatyki Riot Games trzeba było czekać na konkrety, acz gdy już się pojawiły to spłynęły niczym miód na serce fanów gatunku.

To, że Project L będzie mordobiciem z podziałem na rundy mogliśmy się domyślić już wcześniej. Info, że walka prowadzona będzie 2 na 2 postacie z systemem tagowania (zmian w locie) oraz asyst (ingerencji postaci nieaktywnych na wezwanie) jest już świeże. I to zdaje się być najlepszym rozwiązaniem dla produkcji, która może posiłkować się olbrzymim (150+ postaci) rosterem, budowanym od ponad dekady w League of Legends. Przede wszystkim jednak: ta mechanika gry jest po prostu niesamowicie widowiskowa i sprawia dużo frajdy w egzekucji coraz to bardziej zaawansowanych combosów. Wartym odnotowania także jest fakt, iż wypełnia on pewną niszę, zaniedbaną przez deweloperów bijatyk, którzy ostatnio koncentrowali się na tradycyjnym 1 na 1.

Jedno jest pewne: o przyjemność w grania online raczej nie musimy się martwić. Na czele projektu stoją Tom i Tony Cannon – legendy społeczności piąstkowania policzków w grach, fundament Evolution Championship Series oraz twórcy GGPO, czyli najlepszego aktualnie kodu sieciowego – i to właśnie w oparciu o rollback netcode Project L jest tworzony. Dodatkowo w grę wchodzi system bezpośrednich połączeń na technologii Riot zmniejszania pingu, używanej w League of Legends i Valorant – jak na bijatyki to aż nadto dobroci, toteż być może planowane jest coś więcej, np. granie drużynowo. Dobrze jednak wiedzieć, że ekipa zdaje sobie sprawę jaki element w bijatykach jest najistotniejszy i robi co należy, aby wypadł on na optymalnym poziomie.

Gra najwcześniej ma szansę ukazać się dopiero w 2023 roku, acz w drugiej połowie 2022 mamy otrzymać kolejną garść informacji i postęp prac.

Filmik z rzutem okiem na Project L możecie obejrzeć poniżej: