Wszyscy są cwaniakami, dopóki na ich drodze nie stanie olbrzymia rozgwiazda z kosmosu.
Jak to zwykle bywa w uniwersum DC z modyfikacjami wynikającymi ze zmianami biegu czasu i odpowiednikami z alternatywnych wersji Ziemi: wiele jest różnych interpretacji rasy kosmicznych zdobywców o wyglądzie rozgwiazdy (Star Conquerors). W licznych opowiadaniach jeden osobnik jest bardziej rozpoznawalny: Starro, najczęściej opisywany jako aktualny przywódca rasy, przez prymitywniejsze organizmy określany także bogiem.
Geneza kosmicznych rozgwiazd w komiksach wspomina kolonię bestii na miliardy lat wstecz, gdy podróżując z planety na planetę zniewalały kolejne cywilizacje. Cel był jeden: zbudować gniazdo, pracować na Gwiazdę Matkę, by w rezultacie przeprowadzić narodziny kolejnej królowej. Prawdziwy skok ewolucyjny rasa miała zaliczyć na planecie Hatorei, gdy podbiła lokalny gatunek zdolny do psionicznego porozumiewania się z całą swoją populacją. Wraz z wyzyskiwaniem Hatoryjczyków rozgwiazdy przejmowały ich umiejętności, styl życia oraz miotające nimi emocje, z szaleństwem które nastało wraz z końcem bytu nieszczęśliwców.
Osobnikiem, który dotarł przez kosmiczną wędrówkę na Ziemię, był Starro. W bibliotece komiksów i kreskówek mieliśmy wiele interpretacji tej postaci, by wspomnieć chociażby o starciach z L.E.G.I.O.N.’em, Suicide Squad czy Ligą Sprawiedliwości. Zawsze charakteryzowała go jedna zasadnicza umiejętność: możliwość przejęcia kontroli nad innymi organizmami. Starro potrafi się klonować w niezliczone ilości małych osobników, za pomocą których zniewala umysły przyczepiając się do głów swych ofiar. Maluchy potrafią się telepatycznie porozumiewać i wykonywać rozkazy nadrzędnego monstrum, a więc przy odrobinie nieuwagi przybysz z kosmosu może sobie załatwić dostęp do ciekawych zabawek z planety, na której aktualnie rezyduje. Publikacje wyposażyły Starro także w umiejętność absorbcji energii, przez co mógł nie tylko pochłonąć ataki różnistych broni, ale i przekierować ich moc wystrzeliwując promienie z oka lub różków. Jeśli dodamy do tego wysoką odporność na zniszczenia, regenerację, adaptację do otoczenia, szybką naukę, latanie, terraformowanie to otrzymujemy oponenta na poziomie Justice League. I to właśnie Liga Sprawiedliwości stoi za powstrzymaniem pierwszej inwazji rozgwiezdnego olbrzyma, gdy to zorientowano się że obcy organizm nie jest tolerancyjny na… wapno ogrodowe.
Potencjał postaci niestety często koliduje z samym designem, który ciężko jest przy niektórych interpretacjach brać na poważnie, toteż Starro skazany jest niejako na bycie niszowym antagonistą, który zawsze będzie stał w kolejce za kultowymi dla komiksów DC złoczyńcami… No chyba, że sam obraz, w który miałby się pojawić, także jest nieco absurdalny sam w sobie…
Naczelny. Pismak. Kolekcjoner. Entuzjasta bijatyk, filmowych adaptacji i automatów arcade. Frytki posypuje majerankiem.