Z okazji trzydziestolecia serii Street Fighter wydana została kolekcja dwunastu gier, które swego czasu złotymi zgłoskami zapisywały się w historii bijatyk dwuwymiarowych.
Na wstępie, gwoli formalności, wypada wymienić tytuły wchodzące w skład zestawu:
– Street Fighter (1987)
– Street Fighter II: The World Warrior (1991)
– Street Fighter II’: Champion Edition (1992)
– Street Fighter II’: Hyper Fighting (1992)
– Super Street Fighter II: The New Challengers (1993)
– Super Street Fighter II Turbo (1994)
– Street Fighter Alpha: Warriors’ Dreams (1995)
– Street Fighter Alpha 2 (1996)
– Street Fighter Alpha 3 (1998)
– Street Fighter III: New Generation (1997)
– Street Fighter III 2nd Impact: Giant Attack (1997)
– Street Fighter III 3rd Strike: Fight for the Future (1999)
Warstwa fabularna pokrywa większość historii ukazanych na przestrzeni lat trwania marki. Poczynając od słynnego pojedynku Ryu z Sagatem, podczas którego ten drugi zdobył szramę na klacie; podążając przez drugi i najbardziej kształtujący z turniejów, prezentujący kultowy zestaw postaci wielbionych po dziś dzień; cofając się w czasie aby zgłębić genezy poczynań młodych wojowników, oraz skacząc daleko w przód by poznać ich następców – ilość contentu, który uzbierał się przez zawarte 12 lat, może być przytłaczający. Na szczęście same tytuły uzupełnione zostały o osobną sekcję zwaną Muzeum, w której zaprezentowana została linia czasowa poszczególnych wydarzeń, a także biografie każdej z pojawiających się w grach postaci.
Muzeum oferuje nam także nieco technikaliów związanych z powstawaniem kolejnych części Street Fightera – od pierwszych designów, komentarzy, opisów pożądanego efektu, do rozbudowanej deweloperki kolejnych części w oparciu o utrwalone przez lata assety. Ten element jest pewnego rodzaju drugą fabułą tej kolekcji, pozwalając nam zerknąć na historię jednej z najlepszych bijatyk znad ramienia twórców. Świetna sprawa.
Trudno o bardziej zasłużoną dla gatunku bijatyk serii gier. Choć miewała swoje wzloty i upadki, to właśnie z niej przez dziesięciolecia czerpano garściami przy produkcji innych tytułów, które teraz na równi rywalizują. To Street Fighter spopularyzował i ustabilizował zasady obijania się po twarzach, wyznaczał trendy, inspirował do kreatywności. Najklasyczniej z klasyków: jeden na jednego, do dwóch zwycięskich rund, a oprócz standardowych sztuk walki do zabawy wchodziły fireballe i inne wymyślne ciosy specjalne, unikalne dla każdej z postaci. Od samego początku po dziś dzień blokuje się trzymając tył, zaś za ofensywę odpowiada sześć przycisków: po 3 ręce i nogi, w zależności od mocy i szybkości ataku. Z czasem pojawił się pasek specjala, który początkowo był wykorzystywany wyłącznie do Super Combo, by z czasem ewoluować, dając więcej możliwości tj. przyspieszenie czy wzmacnianie ciosów. I to właśnie ten progres rozgrywki pod kątem mechaniki jest, oprócz oprawy graficznej, najbardziej widoczny gdy przemierzamy kolejne tytuły kolekcji. Czuć w tym konsekwencję, pomysł, przywiązanie do tworzonego dziedzictwa, ale jednocześnie regularne dążenie do ulepszania i eksperymentowania, by czynić każdą kolejną grę lepszą od poprzedniej.
Do stworzenia kolekcji wykorzystano wersje arcade gier, a więc są to najlepiej wyglądające edycje poszczególnych tytułów. Street Fighter zawsze słynął z kolorowej, a jednocześnie przejrzystej oprawy graficznej, co przy szczegółowości automatowej prezentuje się jeszcze lepiej niż pamiętamy to z domowych edycji. Progres zwłaszcza jest widoczny gdy przemierzamy tytuły według roku wydania, a poszczególne edycje są rozbudowywane o graficzne drobiazgi – największy przeskok zauważymy przy zmianie płyty głównej automatu z CPS-1 na CPS-2 obsługującego Super SF2.
Mamy możliwość pomajstrowania także przy sposobie wyświetlania. Możemy ustawić chociażby filtr, mający symulować stare kineskopy telewizorów, a także i rozdzielczość wyświetlanej grafiki (włącznie z rozciąganiem). Przy zastosowaniu klasycznych proporcji po bokach oczywiście pojawią się pasy, które możemy pozostawić czarne bądź włączyć graficzne wypełnienie, na którym widać oryginalne designy postaci z poszczególnych lat. Drobiazg, umilacz oka, acz fajnie że to wszystko możemy sobie ustawić jak chcemy.
Saga Street Fighter jest źródłem wielu słynnych okrzyków, sampli, motywów muzycznych, które weszły do panteonu elektronicznej rozrywki mimo iż wielu nowych graczy używając ich nie wie nawet skąd pochodzą. Capcom zawsze fundował nam najwyższej jakości warstwę audio, udoskonalając ją z każdym wydaniem i nie bojąc się zmian nawet w trakcie trwania miniserii. Zawsze mogliśmy być pewni, iż design postaci będzie współgrał z ich wydźwiękiem, a plansze ubarwione wieloma detalami nie tylko wizualnymi, ale i żyjącymi w naszych uszach swą konstrukcją dźwiękową. Każdy soundtrack miał swój własny urok, wspinając się na wyżyny kreatywności przy fenomenalnych ścieżkach ze Street Fighter III Third Strike oraz Street Fighter Alpha 3 na czele. Nie możemy oczywiście zapomnieć o theme Guile’a, który memicznie pasował do wszystkiego… Poza graniem utwory możemy odsłuchiwać w wygodny sposób w sekcji Muzeum, posegregowane wg tytułów gier, z opcją shufflowania i powtarzania – fantastyczna rzecz.
Zanim zagłębimy się w szczegółach trzeba zaadresować największą wadę, jaką ta kolekcja posiada: niczym nieuzasadniony, okrutnie irytujący imput lag. Każdemu przyciśnięciu towarzyszy opóźnienie w przeniesieniu wprowadzanej komendy na ruchy postaci, w rezultacie mając wymierny wpływ na styl rozgrywki. To może być niewyłapywane dla kogoś, kto nie gra na co dzień w bijatyki, jednakże w porównaniu z dobrze działającą wersją ma się wrażenie jakbyśmy mieli do czynienia z kompletnie inną grą… Jest to do tego stopnia problematyczne, iż przy pierwszym Street Fighter wykonanie jakiegokolwiek ciosu specjalnego graniczy wręcz z cudem. Przy innych tytułach naturalnie jest już lepiej, jednakże wszelkie nawyki trzeba odstawić na bok i nauczyć się sterowania na nowo…
No i tu pojawia się niespodziewanie kolejny problem: w trybie treningowym możemy odpalić jedynie Street Fighter II’ Hyper Fighting, Super Street Fighter II Turbo, Street Fighter Alpha 3 oraz Street Fighter III Third Impact, czyli te tytuły, które dostępne są także online. Przy pozostałych grach pozostaje nam praktykowanie na dwóch graczy lub pójście w drabinkę arcade przeciwko AI – jeśli jesteśmy przywiązani do innej części niż główna czwórka, to możemy poczuć lekkie rozczarowanie…
Wróćmy jednak do głównego dania, a więc okładania się wzajemnie razami. Pierwszy Street Fighter jak na obecne standardy jest grą niezwykle drętwą, nie ma co się oszukiwać, acz wszyscy raczej sobie zdajemy z tego sprawę. Rzecz jednak w tym, że jeśli dołożymy do tej drętwoty wspomniany lag to gra staje się wręcz okrutnie toporna. Dość rzec, że na kilka godzin obcowania z nią ani razu (!) nie udało mi się wykonać hadoukena. Im dalej w las z kolejnymi tytułami tym na szczęście odczuwalny jest progres w jakości samej rozgrywki – coraz więcej frajdy zaczynamy czerpać z próbowania kolejnych postaci i testowania w boju ciosologii wiązanej w combosy. Jeśli przezwyciężymy opóźnienia imputów to czeka nas wiele godzin wspaniałej zabawy.
Należy pamiętać, iż wersje tych gier pochodzą wprost z salonów arcade – ze wszystkimi ich zaletami i wadami. Owego czasu, zwłaszcza na początku lat 90., domowe sprzęty miały dosyć ograniczoną moc, toteż trafiały nań nieco okrojone wersje – na automatach zaś wszystko śmigało płynnie, w rewelacyjnej grafice, z pełnią animacji i bogactwem dźwięków. Miały jednakże pewien minus, który być może nie każdy obecny gracz byłby w stanie wytknąć palcem: one miały zarabiać. Każdy tytuł, czy to bijatyka, strzelanka czy platformówka, miał etapy zachęcające do zabawy, ale i te na których grindował żetony. Nie inaczej było przy grach Street Fighter – jedne postacie jesteśmy w stanie pokonać powtarzanym ciosem, inne zaś wymęczą nas niemiłosiernie zanim uda nam się je szczęśliwie obalić. Taki był urok automatów arcade, których to wersje otrzymujemy tu w pełnej krasie.
Nie da się ukryć, że większość miłośników bijatyk w niniejszej kolekcji widziało przede wszystkim możliwość grania przez sieć przeciwko innym graczom – to właśnie z racji na multiplayer mordobicia nawet oparte na starych technologiach są tak trudne do zdarcia i często odwiedzane. Jak wspominałem online pograć będziemy mogli tylko w cztery tytuły: Street Fighter II’ Hyper Fighting, Super Street Fighter II Turbo, Street Fighter Alpha 3 oraz Street Fighter III Third Impact. Niby można się pokrzywić, że nie we wszystkie, ale nie oszukujmy się: i tak większość graczy cięłoby w najlepsze edycje, a więc te które wybrano, a i nie było sensu chętnych rozbijać na większą liczbę grupek – podjęto właściwą decyzję. Tu jednak pojawia się wspomniany wcześniej problem z grywalnością, który niestety trzyma z dala od tej edycji graczy mogących sobie pozwolić na inną platformę. Niestety wobec takiej sytuacji możemy mieć problem ze znalezieniem wyrównanego pojedynku, gdyż pula grających jest nienaturalnie okrojona… Oczywiście najlepszą opcją będzie tu granie ze znajomym przy jednym monitorze.
Jeśli nabywamy kolekcję dla singleplayera, to na ilość contentu nie można narzekać. Sama próba zagrania wszystkimi postaciami już sama w sobie stanowi zabawę na wiele długich godzin, a co dopiero gdy mamy motywację aby przejść nimi gry, poznać zakończenia, zlepić fabułę w całość. Choć galeria to raczej jednorazowa wizyta, to odsłuchiwanie soundtracków może być wciągające… No, chyba że wolimy inną platformę muzyczną.
Zestaw zajmuje na dysku 5 Giga, toteż nie ma żadnych przeciwwskazań aby sobie leżał zainstalowany i pozwalał na regularne, szybkie sesyjki. O ile jesteśmy w stanie znieść wszystkie problemy techniczne jaki on nam funduje…
Street Fighter 30th Anniversary Collection to wspaniała wędrówka po dziejach najbardziej zasłużonej bijatyki w historii gier, ale tylko dla graczy, którzy z tym gatunkiem nie mają na co dzień do czynienia. Stali miłośnicy bijatyk prawdopodobnie posiadają lepsze, mniej uciążliwe wydania poszczególnych tytułów, toteż dla nich kolekcja ta nie będzie atrakcyjnym zakupem. Jeśli możecie to przetestujcie ją przed wyłożeniem nań grosiwa, lub zakupcie ją tam, gdzie macie ewentualną możliwość zwrotu. Na każdym kroku natrafiamy na pytania dotyczące własnych preferencji, na które nikt za nas nie odpowie – ta kolekcja po prostu nie jest dla każdego.
Gatunek: bijatyka
Rok wydania: 2018
Platforma: Nintendo Switch, Microsoft Windows, PlayStation 4, Xbox One
Producent: Digital Eclipse, Capcom
Wydawca: Capcom
Gdzie dorwać? Steam, Nintendo Store, PS Store, Microsoft Store
Naczelny. Pismak. Kolekcjoner. Entuzjasta bijatyk, filmowych adaptacji i automatów arcade. Frytki posypuje majerankiem.