Gdy w uszach oglądających prezentację zabrzmiał charakterystyczny dźwięk arcade’owego creditsa fani bijatyk zamarli – po blisko dekadzie oczekiwań Sega coś majstruje przy Virtua Fighterze!
Póki co niewiele dowiedzieliśmy się o nowym projekcie, który w swej nazwie łączy Virtua Fighter z esportem – to jedynie teaser, skrojony aby pobudzić apetyty. Ciężko wyobrazić sobie jakiekolwiek działania tego typu bez samej gry, tak więc cokolwiek z tego układu otrzymamy, i tak będziemy na plus. Czy to będzie podciągnięta do obecnych standardów wersja Virtua Fighter 5, czy od razu zaprezentowany zostanie Virtua Fighter 6 – będziemy w końcu mieli na czym pograć w kompetytywnych sieciowo warunkach. Na Twitterze można wyszukać półsłówka, iż w grę wchodzi “reset” serii, a więc być może po prostu otrzymamy Virtua Fighter, tak jak w 2011 wypuszczono Mortal Kombat, w 2013 Killer Instinct, a w 2019 Samurai Shodown – bez żadnych numeracji, po prostu ze świeżym startem. Chyba Sega nie grałaby na naszych emocjach… Prawda…?
Virtua Fighter to pierwsza bijatyka, jaka wyszła w pełnym 3D, debiutując w 1993 roku. Aby odnaleźć ostatnią odsłonę serii musimy sięgnąć pamięcią aż do 2006, gdy VF5 wyszedł na automatach, by rok później trafić do domostw na PS3. Ulepszona wersja tej gry z redesignem, odświeżonymi animacjami i nowym balansem wyszła pod nazwą Virtua Fighter 5 Final Showdown na salonach gier w 2010 roku, a na PS3 i Xbox 360 po dwóch kolejnych latach. I tu saga się urywa… Nie może zatem dziwić, iż tak wielu fanów bijatyk na całym świecie od lat domaga się nowej części tej jakże zasłużonej dla historii gier komputerowych gry.
Wspomniane minutowe video możecie obejrzeć poniżej:
Naczelny. Pismak. Kolekcjoner. Entuzjasta bijatyk, filmowych adaptacji i automatów arcade. Frytki posypuje majerankiem.