W tym wydaniu naczelnych przemyśleń o graniu w gry, o radia słuchaniu oraz o oglądaniu będących pod wiecznym napięciem adaptacji komiksów DC.
Stoimy na przednówku nowej generacji konsol a tu zewsząd bida skrzypi. Te wszystkie przechwałki sprzętowe, jakimi się Microsoft i Sony wzajemnie przerzucają, chyba na nikim póki co nie zrobiły większego wrażenia. Konferencja Xbox, na której zaprezentowano gry jakimi Series X będzie się szczycić na starcie, wywołała… nawet w sumie nie wiadomo, czy cokolwiek wywołała, bo nawet specjalnego westchnięcia rozczarowania nie było. Ot, garść tytułów, które swobodnie mogłyby być pokazane na przeciętnym komputerze sprzed kilku lat – nic w tym next-genowego nie było. No, może Bright Memory Infinite zwróciło uwagę tych, którzy wcześniej nie widzieli jak wygląda ten shooter w pełnej krasie. Ale tak poza tym: no bida, panie, bida… Jasne, rozumiem że największe reveale zostały zarezerwowane na duże imprezy, ale skoro w tym roku odbędą się one w innych formatach to może i kampanie konsol nowej generacji powinny się dostosować? A tak to szybko stracimy nimi zainteresowanie…
* * *
Swoją drogą: ciekawe jak wypadnie Killer Instinct na Evo Online 2020. Dość niespodziewanie gra z końcówki 2013 roku załapała się na tegoroczne internetowe rozgrywki z racji na bardzo dobry netcode. W Microsoft do tej pory niezbyt chętnie poruszano temat kontynuacji gry, która nomen omen była startowym tytułem dla Xbox One. Kto wie, może jak KI zapunktuje to zmotywuje to decyzyjnych do zainwestowania w ten tytuł? Na premierę Xbox Series X raczej już nie zdążą, ale to mimo wszystko byłby atrakcyjny exclusive na pewien czas.
* * *
Afera kazikowa spowodowała istny exodus rozpoznawalnych dziennikarzy z radiowej Trójki. Zarzucono wiele rzeczy, w tym manipulację w liczeniu. Potrafię sobie wyobrazić odrzucanie głosów, w końcu każdy kto troszkę w czymś adminował jest w stanie rozpoznać głosowanie z jednego IP, używanie VPN etc. Piosenka krytyczna, ale nie obraźliwa moim zdaniem – gdyby jej nie ruszano to pokręciłaby się parę zestawień i nikt by o niej nie pamiętał. A tak to odsłuchano ją na YouTubie (zerkam na licznik) 8 milionów razy. Nie zmienia to faktu, iż solidarnie kolejne rozpoznawalne głosy rezygnują z pracy w rozgłośni. Cóż, z Trójką miałem sporą historię muzyczno-polityczną, wiele programów słuchałem zarówno w liceum, jak i na studiach – sporo ciekawych dyskusji i reportaży serwowano za dnia. Wieczory dominowały natomiast autorskie programy kolejnych osobowości. Na stacjach komercyjnych mieliśmy ciągle tę samą sieczkę, pasma piosenek powtarzały się co kilka godzin – raz będąc chory przez całą noc słyszałem klaskanie u Rubika 12 razy. Trójka natomiast oferowała mnóstwo unikalności, co można było docenić zwłaszcza z pozycji melomana. Tam leciały utwory, które w innych rozgłośniach nie miały racji bytu. Ile zespołów tu poznałem – ciężko zliczyć. Dlatego mimo nowych technologii zawsze każde radio miałem na Trójeczkę nastawione – aby je słuchać podczas odkurzania, posiedzeń w sali tronowej czy spoczywając w objęciach Morfeusza.
Szefostwo stacji nawołuje teraz młodych o składanie swoich demówek i zaprasza do współpracy. Szanowni Państwo, to tak nie działa. Nie da się zastąpić starych wyjadaczy młodymi talentami, nawet jeśli przymrużymy oko na debiutanckie wpadki. W każdym rzemiośle przekazanie pochodni musi odbywać się w sposób naturalny, a uczeń musi mieć swojego mistrza aby podglądać go podczas pracy. Ten nabór powinien nastąpić 5 lat temu – być może teraz ten miks międzypokoleniowy dałby radę ugasić pożar, związać pasją wszelkie pęknięcia. A tak to w zasadzie Trójka, jaką znamy, przestanie istnieć. Starzy dziennikarze się gdzieś zaczepią, ich starsi fani pójdą za nimi, a PR3… No cóż… Nowe pokolenia słuchaczy mają internet, wolą podcasty, komentarze na YouTube, Spotify do muzyki… Po co im sztywna ramówka, gdy żyją w czasach, w których mogą sami sobie ją stworzyć?
* * *
Ruby Rose czmychnęła z Arrowverse, pozostawiając Batwoman na pastwę recastingu. Nie będę komentował tej decyzji nie znając wszelkich okoliczności – być może kiedyś i Ruby, i szefostwo CW zdradzą nieco zakulisowych motywacji. Póki co jednak uniwersum staje przed pierwszą tak dużą potrzebą podmiany głównej postaci – to zawsze psuje efekt ciągłości. Wizualnie Rose pasowała mi do tej roli, jeśli zaś chodzi o aktorstwo to… czuć było, że to modelka, że jeszcze nie ma na tyle doświadczenia aby pociągnąć całe show. Owszem, wyrabiała się, dojrzewała powolutku, jednakże osoby odpowiedzialne za pisanie scenariusza co rusz wsadzały ją na konia. Czy aktorka nie miała nic do powiedzenia przy dialogach – nie wiem. W moich oczach jednak wiele postaci, przewijających się przez ten serial, zwyczajnie ją przerosło w sile przekazu. Może to właśnie przez natłok symboli, którymi Batwoman musiała być jednocześnie. Być może porównania do Batmana i początkowa próba jego dyskredytowania sprawiły, że pod przykrywką wszystko zaczęło kipieć w nieznośny sposób. I wylało się, trzeba szukać kogoś innego. Sporo osób zaproponowało, aby w rolę wskoczyła Cara Delevingne – to nawet interesujący pomysł. Potrzebna jest jednak przede wszystkim osoba, która będzie gotowa poświęcić się przez jakiś czas dla serialu, nie gonić za różnymi projektami, dać się zakontraktować na parę lat. Na pewno wszyscy parę razy sprawę przemyślą zanim ktoś wskoczy na to gorące krzesło.
* * *
No i doczekamy się sławetnego Snyder Cut Ligii Sprawiedliwości. Byłoby zwałkowo, gdyby oryginalna wersja okazała się jeszcze gorsza, niż to co ostatecznie dostaliśmy… xD
[slee] np. Bachman Turner Overdrive – You Ain’t Seen Nothing Yet
Naczelny. Pismak. Kolekcjoner. Entuzjasta bijatyk, filmowych adaptacji i automatów arcade. Frytki posypuje majerankiem.