Czytałem przez najlepsze lata jako fan, miałem możliwość doń pisać jako współpracownik, a dziś żegnam jako przyjaciel. CD-Action – pismo, które mnie kulturowo ukształtowało.
Do napisania tego artykułu zabierałem się kilkukrotnie. W ubiegły poniedziałek dowiedzieliśmy się o zamknięciu magazynu, co było samo w sobie soczystym newsem. Zaczęły jednak spływać kolejne informacje o okolicznościach, opanowane reakcje samych redaktorów, jak i przepełnione żalem komentarze fanów oraz niektórych byłych członków redakcji. Rysował nam się oto przed oczami obraz nie upadającego lidera rynku, a znikającego symbolu naszych dziecięcych, młodzieńczych lat… Gdy trybiki zaskoczyły to po prostu nie potrafiłem potraktować tej wieści jako zwykły news – tu trzeba było napisać coś więcej, stąd musicie mi wybaczyć tygodniowy poślizg…
Moim pierwszym kupionym numerem CD-Action był 21 z lutego 1998 roku. Teksty na temat I-War, Quake II, Tomb Raider 2, G-Police, Seven Kingdoms, a na coverze aż 5 pełnych wersji gry – wszystko za jedyne 14,99 zł! Już wcześniej co prawda przewijały mi się przed oczami zeszyty starszych wydań, stąd kojarzyłem tę nazwę, jednakże Gambler i Secret Service były długi czas moimi pierwszymi wyborami i ciężko było przyzwyczajenie zmienić. Tu należy przypomnieć, iż to były jeszcze czasy w których dostęp do internetu mieli nieliczni, toteż zdobycie świeżych informacji, dem gier, czy chociażby tapet było niezwykle utrudnione. Nie może zatem dziwić, iż dysponując ograniczonym budżetem, zdecydowałem się postawić w końcu na bardziej kompletny zestaw z pismem i płytami CD. I poszło, z miesiąca na miesiąc z niezmienioną fascynacją i niecierpliwością nabywałem kolejne numery. CD-Action rozrastało się, większa pojemność, konkretniejsze recenzje (mimo, iż utrzymane nadal w potocznym stylu), w końcu i pełne wersje zaczęły zajmować całe płytki. Pismo towarzyszyło mi końcówkę podstawówki (system ośmioletni), całe liceum, prowadząc aż na studia. Wtedy to podczas edukacji wyższej w końcu udało mi się podpiąć swe życie do internetu, przez co także i moje relacje z CD-Action wskoczyły na wyższy poziom.
Jeszcze nie mając stałego łącza lubiłem projektować strony internetowe „na sucho”, toteż gdy tylko podpiąłem kabel Neostrady i nacieszyłem się wszechobecnymi materiałami tyczących gier i muzyki, napisałem mail do CD-Action. Mail do Smugglera, który oprócz sławetnym Action Redaction zajmował się także dobieraniem dodatkowych materiałów na Cover CD. Pytanie dotyczyło kącika tematycznego na płytce, które to w swej przeróżności regularnie gościły na krążku. Kącik tyczyć się miał starych gier, z lekkim przyprawieniem innymi nostalgicznymi tematami. Podesłany pierwszy numer owego tworu, klecony nieco na kolanie z racji na nieodległy deadline, ku mojemu zdziwieniu przeszedł bez większych krytycznych uwag i… trzeba było brać się za kolejny! Tak to przez Oldschoole, Oldsql Cornery, wyrósł Oldsql Zin, który uzbierał 28 regularnych numerów oraz jedno wydanie specjalne. W tym czasie przyszło mi poznać pokaźną ekipę fascynatów tworzących inne kąciki, współpracować przy różnych projektach, pomagać sobie wzajemnie, aż nadszedł ten czas gdy w sezonie ogórkowym udało się załapać z recenzją gry do papierowego wydania CD-Action. To jedno z tych marzeń młodzieńczych, które teoretycznie wydają się być w zasięgu, ale mało komu udaje się utrafić odpowiedni moment. Mi się udało. Lubię w tym miejscu podkreślać kwestię wytrwałości w dążeniu i regularność, gdyż przecież gdybym nie miał stałego kontaktu ze Smugglerem przy tworzeniu Oldsqla to wątpliwe abym przebił się przez gąszcz innych fanów, marzących o pisaniu do swojego ulubionego czasopisma. Z czasem pojawiły się kolejne recenzje, zapowiedzi, prezentacje, w międzyczasie natomiast zostałem moderatorem na Forum Actionum, oficjalnym boardzie CDA (fantastyczna ekipa). Celowo nie przytaczam tytułów, których tyczyły publikacje, gdyż podejrzewam że cringe’owałbym od ich czytania teraz, a nie omieszkałbym je ponownie sprawdzić. Jestem perfekcjonistą, co ma i swoje złe strony – zapewne irytowałbym się, że wszystko dałoby się napisać o wiele lepiej. Tyle wspomnę, iż ostatnim moim artykułem było opisanie historii gier z serii Street Fighter z okazji zbliżającej się premiery SF4 – przekroczyłem kilkukrotnie limit, ale tekst poszedł w niezmienionej formie. 🙂 Wtedy to życie przekierowywało mnie na inne tory, aczkolwiek jeden z epizodów doprowadził mnie do bycia redaktorem naczelnym przy innym papierowym projekcie wydawniczym. Także i kolekcjonowanie kolejnych numerów CDA się w pewnym miejscu skończyło. Był taki moment, iż nieco krępowałem się kupując pismo młodzieżowe będąc już zarośniętym podrostkiem. Koniec końców dotarłem do tego momentu, w którym swobodnie brałem CD-Action z półki, gdyż byłem w takim wieku iż wyglądało to jakbym kupował je dla własnych dzieci… Gdy jednak zwróciłem uwagę, że nabyłem kolejny numer nie otwierając wcale poprzedniego, doszedłem do wniosku że chyba to ten moment. Ostatnim seryjnym zakupem był CDA #150.
Od ubiegłotygodniowego ogłoszenia przewinęło się całe multum spekulacji, oskarżeń, pretensji o to co się stało, gdzie popełniono błędy, co powinno się zrobić aby ich uniknąć. Tego typu dywagacje nie mają jednak sensu, albowiem to co rzeczywiście się działo mogą wiedzieć tylko osoby wtajemniczone w arkana biznesowe wydawnictwa. Redakcja nie była przecież schowana pod kloszem i odcięta od rzeczywistości – dobrze wiedzieli, że nastaje era internetu, rozrost i specjalizacja portali internetowych, zmiana formy przekazywania treści na filmiki oraz streamy. Z drugiej strony wydawnictwa tak duże jak Bauer swą uwagę muszą dzielić na dziesiątki pozycji z arkuszem kalkulacyjnym pod ręką, toteż logiczne jest iż mieli inne priorytety niż fani poszczególnych tytułów. Pandemia koronawirusa również nie pomogła w podejmowaniu daleko idących decyzji inwestycyjnych, gdyż każda firma automatycznie kieruje swą uwagę na własne podwórko. To nie są zero-jedynkowe sprawy, a i nie zapominajmy iż zwyczajnie można się po ludzku pomylić… Efekt jest taki, iż na chwilę obecną pismo zniknie z rynku. Czy ktoś tę markę od Bauera odkupi? Możliwe, aczkolwiek i tak pewnie w tej sytuacji potrzebny był rebranding aniżeli trwanie przy archaicznej (nośnikowo) nazwie. Być może jakieś mniejsze wydawnictwo podejmie projekt, niekoniecznie ten sam, ale z częścią redaktorów. Zawsze jest szansa na stworzenie portalu internetowego, funkcjonującego na podobnych zasadach, a przyciągającego znanymi nazwiskami. Kto wie, może doczekamy się nowej gwiazdy Twitcha czy YouTube’a? 😉
Zerkam na zapowiedź nowego wydania CD-Action, już w kompletnie innych okolicznościach. Czy ten oznaczony numerem 308 będzie ostatnim regularnym, czy wyjdzie może jeszcze jakiś nieco zmieniony, specjalny, pożegnalny? Cokolwiek się stanie, to patrząc z perspektywy tylu lat ocenić tę inicjatywę można wyłącznie pozytywnie. Zapamiętajmy najlepsze momenty, najzabawniejsze teksty, nasze rumieńce gdy wracaliśmy z kiosku z zafoliowanym numerem pod pachą, i nasze uśmiechy gdy przewracając kolejne strony fascynowaliśmy się światem gier komputerowych. To okropny dzień na deszcz, ale może da on nowe życie czemuś pięknemu.
[slee] np. Rush – Spirit Of Radio
Naczelny. Pismak. Kolekcjoner. Entuzjasta bijatyk, filmowych adaptacji i automatów arcade. Frytki posypuje majerankiem.