Kindred Fates czerpie garściami z serii gier od Game Freak, jednak dodaje tyle własnych elementów, że ciężko tu mówić o zrzynaniu.
Walki stworów dla dorosłych
Poza nastawieniem na rozgrywkę dla wielu graczy, Kindred Fates oferuje także dojrzalsze podejście do tematu walczących stworków. Twórcy określili ich tytuł jako “odpowiedź na oczekiwania graczy, którzy grając w gry z gatunku oczekiwali, że gry będą dorastać razem z nimi”. Gra ma posiadać o wiele poważniejszą fabułę niż ta w serii Pokemon. Co więcej, stworki pozostające pod naszą opieką mogą nawet zginąć, jeśli nie będziemy ostrożni.
Walka na pierwszy rzut oka przypomina to, co widzieliśmy w innej produkcji usiłującej podpiąć się do tematu kolekcjonowania, trenowania i wystawiania do walk istot, ZanZarah: The Hidden Portal. Podobnie jak w celtyckiej opowieści o bojowych wróżkach, w Kindred Fates również zamiast wydawania poleceń przejmiemy bezpośrednią kontrolę nad podopiecznym. Zamiast widoku z perspektywy pierwszej osoby, który był użyty w Zanzarah, tutaj starcia obserwować będziemy z za pleców potworka. Wynik starcia będzie zależał nie tylko od poziomu wystawionego Kinfolka, ale także od naszych umiejętności. Wspomniany wcześniej możliwy zgon naszego stworka może nastąpić jeśli zabraknie nam refleksu, lub pod wpływem chwili rzucimy się na zbyt silnego oponenta. W takim wypadku będziemy mili kilka sekund na złapanie duszy naszego potworka. Jeśli się spóźnimy to cóż, mogiła. Możemy jednego i tylko jednego podopiecznego zabezpieczyć przed takim losem używając specjalnego klucza, który dostaniemy na początku gry. Problem polega na tym, że klucz dostaniemy tylko jeden.
Dodatkowo, dla graczy którzy preferują podejście bliższe Pokemonom walka będzie także oferować opcje przełączenia się w tryb turowy.
Kindredfolk, czyli tutejsze Pokemony
W Kindred Fates poza łapaniem istot napotkanych w dziczy, możemy posłać jednego z naszych podopiecznych z misją rekrutowania nowego towarzysza. Wybieramy jakiego typu stworka ma szukać posłany przez nas kompan. Taka opcja ma plusy, gdyż pomiędzy potworkami wytworzy się relacja uczeń-nauczyciel i towarzysz-rekruter przekaże część umiejętności i statystyk nowemu koledze.
W grze mamy aż dziewięć typów, które opisują naszą drużynę: gaia, światło, ziemia, ogień, woda, powietrze, ciemność, mecha i null. Co ciekawe, poza znaną wszystkim mechaniką słabości i skuteczności poszczególnych stylów względem siebie, żywioły narzucają także konkretny typ gry naszym istotkom. Przykładowo ogień faworyzuje taktykę uderzenia i ucieczki, woda to stworki wykorzystujące combosy i tak dalej.
Ewolucje będące znakiem rozpoznawczym każdej serii o walczących potworkach pojawiają się również w Kindred Fates. Co ciekawe każda ewolucja wiąże się z podjęciem decyzji, gdyż Kinfolki zamiast ścieżki ewolucji posiadają drzewko ewolucji. Każde osiągnięcie odpowiedniego poziomu wiąże się z wyborem pomiędzy dwiema opcjami, przy czym część ma wymagania, które musimy spełnić, zanim będziemy mogli wybrać daną drogę.
Podczas gdy w Pokemon gadające egzemplarze bestyjek były raczej odchyłkiem od normy, w Kindred Fates istoty są jak najbardziej świadome i zdolne do prowadzenia konwersacji. Ba, są też w stanie podejmować decyzje, więc jeśli nie będą odpowiednio traktowane opuszczą drużynę i tyle. Co ciekawe dość prosta mechanika przyjaźni i budowania więzi znana z Pokemonów tutaj również została zaimplementowana. Rozmowa, wspólne posiłki, zabawa, wygrywanie bitew będą zacieśniać naszą więź z Kinfolkiem, która z kolei zaowocuje większym zaangażowaniem naszej drużyny i możliwością podróży na grzbiecie stworków.
Nasze włości
Po stworzeniu bohatera (opcji jest naprawdę mnóstwo, na tyle dużo, że aktualne gry Pokemon nie mają nawet podejścia) dostajemy nasz dom. Miejsce, gdzie będziemy mogli wpaść pomiędzy walkami, również punkt, w którym się znajdziemy jeśli zostaniemy pokonani przez przeciwnika. Kindred Fates oferuje bogate opcje urządzenia naszej chałupy po swojemu, a nawet pozwala dobudować rozszerzenia, przy czym niektóre oferują ciekawe, nowe funkcje, jak chociażby crafting, czy możliwość uprawy roślin. W trakcie przygody będziemy mogli także kupować inne, nowe domostwa.
Jeśli jesteśmy w dziczy, możemy rozbić obóz. Opcja wydaje się być podobna do funkcjonalności z Pokemon Sword & Shield, jednak poza możliwością zacieśnienia więzi z naszą drużyną możemy także wykorzystać bazę wypadową jako checkpoint, do którego wrócimy w razie jakiegoś nieszczęścia w terenie.
Gracze, którzy osiągną naprawdę solidny poziom będą mogli stworzyć własną gildię. Gildie to coś w rodzaju gymów znanych z serii Pokemon. Różnica polega na tym, że rolą gildii jest bronić poszczególnych miast. Każda taka organizacja posiada przywódcę i zespół taktyków, którzy posiadają swoje drużyny. Dzięki osiągnięciu wszystkich stretch goali dla projektu, gracze będą mogli nie tylko wstąpić do istniejących gildii i dołączyć do obrony mieszkańców miasta, w którym organizacja działa, ale także założyć swoją ekipę w mieście, w którym brakuje takiej formy obrony.
Kindred Fates czyli co?
- Pełna kontrola nad walką, z widokiem TPP, z możliwością przełączenia się na walkę turową
- Mechanika budowania więzi z swoją drużyną
- Dojrzała fabuła
- Kinfolki posiadające różne ścieżki ewolucji
- Możliwość gry w co-opie
- Własny dom z możliwością craftingu i rozbudowy
- Gildie do których można dołączyć, lub stworzyć własną
Premiera gry została zaplanowana na lipiec 2023. Kindred Fates zostało w pełni ufundowane na Kickstarterze zaliczając wszystkie swoje stretch goale. Planowana premiera odbędzie się na platformie Steam, przewidziana jest także wersja na Nintendo Switch.
Miłośnik starych gier, dobrych książek, stołowych gier bitewnych, w wolnych chwilach animator hejtu.