Grupa przyjaciół pracuje w lokalnej restauracji. Ich sielankowe życie zostaje szybko wywrócone do góry nogami przez nowego sąsiada i zawartość jego torby…
Tsukiko Izumisawa wiedzie w miarę normalne życie. Mieszka ze swoim chłopakiem Yuuichim. Jej egzystencja kręci się wokół planów kariery w charakterze profesjonalnego fotografa i grupki przyjaciół pracujących w restauracji. Jedyny problem, to tajemniczy wypadek, który przydarzył się dziewczynie jeszcze w szkole. Tsukiko nie pamięta nic z wydarzeń, które spowodowały śmierć lub szaleństwo większości kolegów z jej liceum, tuż przed ukończeniem szkoły. Jedyną pamiątką są koszmary męczące młodą kobietę, koszmary pełne krwi, których podłoże Tsukiko stara się zbadać z pomocą pani psycholog, doktor Hosono, która chce pomóc dziewczynie przy pomocy hipnozy. Tymczasem w okolicy pojawia się detektyw badający dziwne, niewyjaśnione sprawy, które łączy ta sama ofiara – Tomie Kawakami, która wydaje się być seryjną ofiarą brutalnych morderstw, których szlak ciągnie się aż do początku dziewiętnastego wieku. Pojawienie się w okolicy stróża prawa zbiega się z przybyciem do kamienicy, w której mieszka Tsukiko, nowego lokatora – młodego człowieka, z uszkodzonym okiem i bardzo osobliwą towarzyszką…
Tomie jako pierwsza aktorska adaptacja mangi geniusza rysowanego horroru, Junjiego Ito jako film ma naprawdę wysoko podniesioną poprzeczkę. Problem polega na tym, że scenariusz jest całkiem fajny jako koncepcja, ale kompletnie wykłada się w wykonaniu. Tempo akcji jest wyjątkowo wolne, co gorsza jest dużo gadania, mało strachu. Z jednej strony widać próbę budowania napięcia poprzez bardzo stopniowe wprowadzanie tytułowej bohaterki do fabuły, ale niestety wszystko to na nic, bo nie ma w tym wszystkim prawdziwego strachu, co w przypadku horroru jest niewybaczalne.
Zdecydowanie Miho Kanno grająca Tomie jest klejnotem koronnym tej produkcji. Aktorce udało się świetnie uchwycić egocentryczną, chaotyczną osobowość piękności stworzonej przez Junjiego Ito. Zarówno sceny, gdy idzie na całość zadręczając swe ofiary, czy gdy próbuje swoim nieziemskim wdziękiem zdobyć to czego chce, stanowią odskocznie od nijakości reszty aktorów. Mami Nakamura grająca Tsukiko Izumisawę, główną bohaterkę filmu nie wypadła tragicznie, podobnie jak Yoriko Douguchi i Tomorowo Taguchi grający psycholog, panią doktor Hosono, i detektywa Haradę również nie zasłużyli na werbalne baty, bo robili co mogli, jednak ani ich dialogi, ani sceny nie są w stanie wykrzesać z scen wystarczających emocji, by na dłużej zainteresować widza. Osoby, które grały postacie poboczne niestety nie popisały się, przez co ich opuszczanie sceny w tragicznych okolicznościach jest ledwo zauważalne.
Tomie otwiera scena, w której widzimy gościa z tajemniczą torbą, po czym widz dostaje na twarz jest krótkim wstępniakiem z światłem używanym w terapii, którą doktor Hosono stosuje w terapii hipnotycznej i świetnym utworem, w którym główną rolę odgrywa mocno zmodyfikowany, elektrycznie brzmiący wokal i zniekształcone dźwięki muzyki. Jest to całkiem niezłe wprowadzenia i zarazem przedsmak całkiem niezłej ścieżki dźwiękowej skomponowanej przez Hiroshiego Futami i Toshihiro Kimurę.
Pod względem zdjęć, czy efektów nie ma tu wiele wodotrysków. Reżyser Ataru Oikawa, który mimo, że naprawdę cenił mangę, to w swojej adaptacji postanowił skupić się na aspekcie społecznego życia młodych bohaterów przez co nie ma tutaj prób tworzenia atmosfery przy użyciu odpowiednio dobranych plenerów, czy nietypowych ujęć. Niewiele jest też efektów specjalnych. Oryginał aż prosi się o to, by wpuścić na plan magików potrafiących stworzyć naprawdę ciekawe i przerażające rzeczy, te elementy potraktowano po macoszemu, to co w filmie ostatecznie się znalazło wygląda po prostu słabo i nieprzekonująco.
Nudy. Niestety ale wielki potencjał został zmarnowany. W przypadku horroru taki poziom wynudzenia widza to po prostu koszmar, ale nie taki, na który ktokolwiek by się świadomie pisał. Teoretycznie można wyjść z stwierdzeniem, że reżyser celował w produkcje mieszaną, o czym wcześniej wspomniałem, ale elementy dramatu też wypadły dosyć blado. Mamy tutaj dosyć kliszową sytuacją z trójkątem miłosnym, która nie jest zbytnio rozbudowana i szybko zostaje zakończona, gdy na scenę wkracza Tomie i pojawiają się pierwsze zgony.
Jeśli ktoś przeczytal już wszystkie mangi, które Junji Ito napisał na temat Tomie Kawakami i odczuwa mocny niedosyt, to pierwszą, filmową adaptację można potraktować jako ciekawostkę. Powstała cała seria filmów, jednak każdy kolejny jest o wiele bardziej udany od obrazu Ataru Oikawy, więc jeśli nie ma parcia na obejrzenie każdego, jednego tytułu z serii, to niestety będzie to tylko strata ponad godziny swojego wolnego czasu.
Ocena:
- Tytuł: Tomie
- Gatunek: Horror, dramat
- Rok wydania: 1998
- Reżyser: Ataru Oikawa
- Scenariusz: Ataru Oikawa
- Obsada: Miho Kanno, Mami Nakamura, Yoriko Douguchi, Tomorowo Taguchi, Kota Kusano
- Studio: Daiei Studios
Miłośnik starych gier, dobrych książek, stołowych gier bitewnych, w wolnych chwilach animator hejtu.