Ludzkie ofiary! Koty i psy żyjące razem! Masowa histeria! Nowa produkcja od Gentlebros zawiera w sobie co prawda tylko to drugie, ale i tak zabawy jest co nie miara!
Dawno, dawno temu, w krainie Felingard narastał konflikt. Kotki i psiaki tłukły się, by zdobyć artefakt zwany Królewskim Ostrzem. Wykuty przez najlepszego zbrojmistrza psów i kociego kowala o niedoścignionej biegłości w rzemiośle, magiczny przedmiot dawał niemal pewną wygraną w wojnie stronie, która weszłaby w jego posiadanie. Jednak podczas bojów artefakt rozleciał się na trzy fragmenty. By zażegnać wojnę, przywołane zostają reinkarnacje wielkiego króla kotów i psiego monarchy, których zadaniem jest obalenie uzurpatorów i ponowne złożenie Królewskiego Ostrza w jedną całość. Zaprowadzenie pokoju w krainie można uznać jako bonus.
Dwójeczka w tytule zobowiązuje. W drugiej części całkiem udanego miniaturowego hack n’ slasha dostajemy już nie tylko kotka ale też pieska. Gra jest wręcz stworzona do co-opa, chociaż i bez żywego kompana da się grać. W takim wypadku rolę drugiego bohatera przejmie AI, które całkiem nieźle sobie radzi.
Poruszamy się po malowniczej mapie kolorowego, zwierzęcego świata od czasu do czasu zapuszczając się w wszelkiej maści lochy i katakumby. Wszystko widzimy w rzucie izometrycznym. Naszym głównym zajęciem podczas gry jest tłuczenie wszelakiej maści maszkar, które zamieszkują zarówno powierzchnię krainy, jak i jej podziemia. Posiłkujemy się bronią – od zwykłych mieczy i maczug, którymi trzepiemy oponentów po łepetynach, do różdżek magicznych, które umożliwiają walkę dystansową. Dodatkowo możemy naszych pupili wyposażyć w potężne zaklęcia pozwalające siać spustoszenie, wyleczyć obrażenia. etc. Ciałka słodkich monarchów chronią zbroje dające lepszą wytrzymałość i hełmy, lub czapeczki oferujące inne bonusy. Asortyment możemy ulepszyć znajdując duplikaty w skrzyniach, lub udając się do kowali – ci drudzy oczywiście oferują swoje usługi nie za darmo, na szczęście wszędzie rozrzucone są złote monety (oraz błękitne kuleczki dające nam doświadczenia pozwalające podnosić poziom postaci, a co za tym idzie ich poziom zdrowia, many, siłę etc. waluta i exp wypadają też z wrogów.
Ogólnie można się uczepić monotonni, szczególnie biorąc pod uwagę bardzo powtarzalne lochy, które w zasadzie operują w oparciu o pułapki (kolce, wieżyczki strzelające pociskami) ale gra nie jest na tyle długa, by uznać to za dużą wadę. Szczególnie, że Cat Quest 2 rekompensuje te braki dużą ilością wyposażenia i potworków.
Poza wypełnianiem głównych zadań, które posuwają naprzód fabułę mamy w grze także questy poboczne. Na początku gry ich wypełnianie nie wydaje się konieczne, gdyż kotek i piesek przebijają się przez przeciwników, jak kosiarka przez mrowisko, ale w kolejnych etapach zabawy bez dodatkowego złota i doświadczenia stanowiącego nagrodę za pomoc mieszkańcom krainy jest już po prostu ciężko.
Walka w grze jest dosyć prosta. Wybraną bronią tłuczemy wroga z bliska, bądź z daleka. Potworki albo strzelają pociskami, albo próbują zrewanżować się kuksańcem lub posłać nas za tęczowy most czarami. W przypadku zwykłych ataków przeciwnika otacza czerwone kółeczko, które powoli się wypełnia. Mamy czas na zrobienie uniku do momentu, aż kółko będzie nie zrobi się całkiem czerwone. Jeśli w tym momencie będziemy w jego wnętrzu, dostajemy w ciry. To samo dotyczy czarów, choć tutaj są strzałki. Przeciwnicy mają różny zasięg ataków, podobnie jak słabości, które możemy sprytnie wykorzystać.
„Rysowana” grafika robi naprawdę miłe wrażenie. Świat jest kolorowy i przyjemny. Zarówno dwójkę głównych bohaterów, jak i ich przeciwników chciałoby się wyściskać. Pokazanie gry drugiej połówce płci żeńskiej grozi sytuacją, w której używanie komputera, czy konsoli będziemy mogli sobie na najbliższe parę godzin odpuścić. Kraina jest spora i przyjdzie nam biegać po zielonych łączkach, lasach, pustyniach i różnych rodzajach lochów, również przeciwnicy są wizualnie bardzo różnorodni. Ot jaskrawa baśń z uroczymi bohaterami. Co prawda czasem, gdy na ekranie naroi się przeciwników, czary idą gęsto, podobnie jak pociski ciężko dojrzeć co właściwie się dzieje i kto jest gdzie, ale jest to bolączka niemal każdej gry.
Sielska muzyczka stanowi dobre uzupełnienie dla kolorowej grafiki. Utworów mogłoby być więcej. Dźwięki otoczenia też nie wyróżniają się zbytnio na plus, czy minus. Ogólnie jest dobrze, chociaż mogłoby być nieco lepiej.
Cat Quest 2 oferuje zabawę na kilka ładnych godzin. Gra zdecydowanie zyskuje jeśli gramy z kompanem (co może też stanowić remedium na dziewczynę, która koniecznie też chce pograć). Mamy tu parę godzin zabawy za dość niewygórowaną cenę. Akurat tyle, by odpalić i przyciąć godzinkę dziennie, czy przejść przy dwóch, trzech dłuższych posiedzeniach.
Zdecydowanie gra na raz. Być może znajdzie się paru zapaleńców, którzy tytuł sobie po jakimś czasie odświeżą, możliwość gry do spółki z kompanem daje tutaj spore możliwości, ale nie nazwałbym Cat Quest 2 pozycją bardzo żywotna.
Ekipa The Gentlebros zaserwowała nam całkiem przyjemną małą gierkę, która może być miłą odmianą od rozrywania demonów na strzępy, czy brania udziału w zbrodniach wojennych w imię wolności i demokracji. Inwestycja niewielka, a jest tu sporo dobrej rozrywki, ba, jak rodzina wciśnie małoletniego siostrzeńca, czy innego berbecia pod opiekę, to Cat Quest 2 będzie, jak znalazł.
Ocena:
- Gatunek: cRPG, hack n’slash
- Rok wydania: 2019
- Platforma: Nintendo Switch, PlayStation 4, iOS, Xbox One, Microsoft Windows
- Producent: The Gentlebros
- Wydawca: PQube Limited
- Gdzie dorwać?: Steam, Nintendo eShop, PlayStation Store, Microsoft Store
Miłośnik starych gier, dobrych książek, stołowych gier bitewnych, w wolnych chwilach animator hejtu.