Skoczna Jill rusza na podbój dżungli! Klasyczna platformówka, która stała się prawdziwą trampoliną do sukcesu dla studia Epic MegaGames.
Piękna Amazonka o wdzięcznym imieniu Jill rusza w podróż, w sobie tylko wiadomym celu. Seksowna bohaterka w trakcie swojej wędrówki napotka mrowie mieszkających w dżungli, niespecjalnie przyjaznych zwierzaków, łamigłówki do rozwiązania, diamenty do zebrania i … w sumie tyle. Jako gracz wcielasz się w Jill i szwędasz się po okolicy najwyraźniej usiłując jak najbardziej wkurzyć członków Greenpeace.
Platformówka od Epic MegaGames powstała jako bezpośrednia konkurencja dla innych tytułów tego typu, które były dostępne na rynku w 1992 roku. Także skaczesz, schylasz się, rzucasz przedmiotami w napotkanych przedstawicieli tropikalnej fauny (mrówki, ptaki, osy, węże, kraby, piranie, meduzy – ogółem spora, w dodatku solidnie przerośnięta menażeria). Do przejścia jest czternaście podstawowych poziomów, jeden poziom bonusowy. Do poszczególnych etapów wchodzimy z planszy mapy, na której rozstawione są ponumerowane kamienie będące teleportami do poszczególnych plansz. Każdy etap poza przeciwnikami najeżony jest różnymi przeszkadzajkami, jak spadające stalaktyty, bajorka, czy doły z kolcami. Dostępu do końca poziomu zwykle bronią drzwi, do których musimy znaleźć klucz, lub bariery, które otworzy jedynie specjalny kryształ
W arsenale Jill znalazł się nóż i shuriken. O ile pierwszy jest dość nieporęczną bronią, bo rzucić go można tylko na wysokości rąk naszej Amazonki, a sporo przeciwników nie dorasta jej do kolan, o tyle shuriken to już prawdziwe narzędzie zniszczenia. Rzucony ląduje na poziomie gruntu i toczy się zmiatając na swojej drodze przeciwników i niekiedy specjalne kamienie, które można rozbić. Poza bronią dostajemy też do dyspozycji power-up w postaci mega skoku. Oczywiście wszystkie te precjoza należy najpierw znaleźć, inaczej pozostajemy z pustymi rękami i jedynym ratunkiem przed masakrą jest unikanie przeciwników.
Fajnym urozmaiceniem zabawy są przemiany. Na planszach niekiedy znajdziemy specjalne punkty, które pozwolą nam na zamienienie się w ptaka, rybę lub żabę, dzięki czemu będziemy mogli dostać się do sekcji planszy, które wcześniej pozostawały niedostępne.
Sporą bolączką w Jill of the Jungle jest sterowanie. Skoki wykonuje się bardzo sztywno, niestety nie za sprawą pikselowych walorów Jill, ale po prostu ograniczeń, które pętały komputery osobiste, przez co dosyć trudno było uzyskać płynne poruszanie się bohatera. Stanowi to dość spore wyzwanie dla gracza rozpieszczonego współczesnymi tytułami tego typu.
Jest całkiem sympatycznie. Paleta kolorów jest na tyle szeroka, że poziomy, postacie są dość miłe dla oka. Na animacje przeciwników i przede wszystkim tytułowej Amazonki nie szczędzono klatek. Widać, że goście z Epica byli typowymi nerdami i przyłożyli się do sprite’a Jill dzięki czemu bohaterka ma co pokazać, chociaż wątpliwe, by pobudziło to współcześnie czyjąś wyobraźnie tak, jak mogło to mieć miejsce na początku lat dziewięćdziesiątych.
Gra wykorzystuje pełnie możliwości oferowanych przez komputer wyposażony w kartę dźwiękową. Jest kilka utworków zmieniających się pomiędzy poziomoami. Nie jest to jeszcze maesteria, jaką ekipa Epic pokazała przy okazji gry Jazz Jackrabbit, ale jest całkiem znośnie. Także dźwięki otoczenia są całkiem miłe, złapanie klucza wywołuje z głośnika gromkie „Yeah!”, zgon nagradzany jest złowieszczym „śmiechem”, zaś skakanie bohaterki wypluwa w eter dźwięczne „ploing!”.
Jill of the Jungle mocno cierpi przez sterowanie. Gdyby bohaterka poruszała się w bardziej płynny sposób to walka z zawiłościami kolejnych leveli byłaby znacznie przyjemniejsza, tymczasem ma się wrażenie, że pod naszymi starami znalazła się nie tyle gibka Amazonka, co stała bywalczyni McDonalda, która porusza się raczej jak czołg na sprężynach… bardzo silnych, prawdopodobnie futurystycznych sprężynach.
Jeśli gracz da radę przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy, grę ogrywa się całkiem przyjemnie. Poziomy są zróżnicowane, a programiści zadbali by każdy kolejny etap miał dla nas nowe niespodzianki, czy to wymagające sekcje zręcznościowe wykorzystujące nowe przeszkody, czy etapy zawierające jakiś rodzaj logicznej zagadki, którą trzeba będzie rozwiązać, by posunąć się naprzód.
Niemniej warto na koniec wspomnieć o jeszcze jednej bolączce. Co jakiś czas, gdy złapiemy jakiś przedmiot, na ekranie w ramce wyświetli się jakaś wiadomość. Czy to podpowiedź odnośnie gry, czy fikcyjne artykuły prasowe informujące o wycofanie się z biznesu growego bohaterów konkurencyjnych platformówek. Trochę to wybija z rytmu, a fakt, że twórcy w swoim żarcie ujęli także hydraulika Mario to bardziej żenada niż udany dowcip.
Zdecydowanie niska. Gra jest dosyć krótka. Nawet niewprawny gracz nie powinien potrzebować więcej niż około pół godziny na ogarnięcie całości. W dodatku mimo dość topornego sterowania gra jest dosyć łatwa. Życie Jill ucieka bardzo powoli, a na etapach rozrzucono sporo jabłek, którymi możemy podbudować nadwątlone siły, więc zgony będą zwykle spowodowane nieznajomością planszy i wpakowaniem się na jakieś kolce, czy inny element robiący naszej bohaterce „kuku” od jednego dotknięcia.
Jill of the Jungle sprawia wrażenie tytułu, który miał sprawdzić teren, przed ekspansją Epic MegaGames w branży komputerowej rozgrywki i chyba tak faktycznie było. Gra jest na tyle udana, że twórcy wydali dwie kontynuacje, a że w dystrybucji cyfrowej wszystkie części sprzedawane są w jednej paczce, to współcześni retromaniacy nie powinni narzekać na małą ilość contentu.
Ocena:
- Gatunek: Platformówka
- Rok wydania: 1992
- Platforma: PC
- Producent: Epic MegaGames
- Wydawca: Epic MegaGames
- Gdzie dorwać?: GoG
Miłośnik starych gier, dobrych książek, stołowych gier bitewnych, w wolnych chwilach animator hejtu.