Battle Princess Madelyn [Nintendo Switch]

Zmiana warty! Duchowy spadkobierca serii Ghosts ‘n Goblins wjeżdża z hukiem pokazując, jak należy podchodzić do odświeżenia legendy!

Historia zaczyna się nie tyle w zamku, co w pokoju małej dziewczynki o imieniu Madelyn, która zmaga się z przeziębieniem. Wizyta dziadka, który dziadkowym zwyczajem postanawia zabawić wnuczkę opowieścią staje się pretekstem do zapoznania graczy z dziejami wojowniczej księżniczki, której imię dziwnym zbiegiem okoliczności brzmi: Madelyn.

Zabawę zaczynamy od średnio przyjemnych wydarzeń, gdy dziewczyna wraca do rodzinnego zamku po skopaniu licznych tyłków tylko po to by być świadkiem, jak zło wcielone porywa jej całą rodzinę, przy okazji zabijając jej ukochanego psa, Fritziego. Madelyn po opłakaniu czworonoga, który dość szybko wraca w postaci ducha, wyrusza na wyprawę podczas której odzyska rodzinę i pomści krzywdę.

Brzmi znajomo? Battle Princess Madelyn czerpie pełnymi garściami z duchowego przodka w postaci serii Ghosts ‘n Goblins. Zamiast porwanej narzeczonej jest rodzina, zamiast diabła jest zły czarownik. Fabularnie jest przaśnie, swojsko i bez niepotrzebnych komplikacji, więc można bez dalszych trosk wziąć się za dzieło odzyskania uprowadzonych krewnych, a pojawiające się od czasu do czasu bloki tekstu traktować jako miłe urozmaicenie

W zasadzie Battle Princess Madelyn to dwie gry w jednym opakowaniu. W menu dostajemy wybór pomiędzy trybem przygody, a klasycznym Arcade. Ten drugi to Ghosts ‘n Goblins pełną gębą. Idziemy z lewa na prawo nie zadając żadnych pytań, miotając orężem w złych dupków, którzy są na tyle nieostrożni, by wyjść nam naprzeciw. Każdy etap kończy walka z bossem, podczas której widowiskowy oponent będzie usiłował przy użyciu sporego garnituru ataków pozbawić nas ogólnej chęci do życia. Podobnie jak w prekursorze, także tutaj eksterminację przeciwników od czasu do czasu nagrodzi lepsze narzędzie zagłady, czy twardsza zbroja.

Drugi tryb, to tryb fabularnej przygody – zupełnie inna bestia. Podczas rozgrywki naszą zabawę urozmaicają zadania zlecane nam przez napotkanych po drodze przyjaźnie nastawionych mieszkańców krainy. Plansze, które zwiedzamy są o wiele bardziej skomplikowane, nieraz przyjdzie nam się cofać do poprzednio odwiedzonych lokacji, gdy uda nam się kawałek dalej pozyskać magiczny artefakt pozwalający dotrzeć do wcześniej niedostępnej miejscówki. Na swojej drodze napotkamy sekretne obszary, zamknięte drzwi do których będzie trzeba znaleźć klucz, czy proste zagadki, których rozwiązanie pozwoli przejść dalej.

Zależnie od tego, którą wersję zabawy gracz wybierze wrażenia będą nieco inne. Arcade to przede wszystkim walka. Moment zadumy zwykle poskutkuje tym, że z podziemi wylezie jakiś kościasty osobnik i zrobi nam kuku. Przeciwnicy spawnują się nieustannie, w efekcie liczy się tutaj nie tylko precyzja, ale także szybkość reakcji. Nieraz dojdzie do sytuacji, w której próbujemy załatwić na odległość jakiegoś dupka z łukiem jednocześnie unikając atakujących z wody potworów, które zabijają nas jednym ciosem, starając się nie zostać zaszlachtowanym przez właśnie wylazłego spod ziemi osobnika z wyraźnym morderczym zamiarem.

Oczywiście czasy się zmieniły więc mamy tu drobne ułatwienie. Wspomniany wcześniej widmowy pies Fritzy może po każdej wpadce przywrócić nas do życia. Jest w tym jednak haczyk. W prawym górnym rogu ekranu widzimy wskaźniczek z energią naszego niematerialnego czworonoga. Wskaźnik ładuje się, jak rąbiemy przeciwników orężem po mordach. Zatem jeśli ciągle to my zbieramy po gębie, po paru zgonach pieseł zwyczajnie nie będzie miał zasobów do wskrzeszenia nas, a etap będzie trzeba zaczynać poziom od początku

Teraz słów kilka o tym, co czeka nas podczas trybu opowieści. Przeciwników będzie znacznie mniej, a ich eliminacja poprzez przyczajkę będzie w końcu możliwa. W zamian za hurtową ilość przeciwników dostaniemy zadania, ulepszanie broni poprzez zdobywanie specjalnych klejnotów, zdobywanie nowego oręża podczas zleconych nam przez NPC’ów zadań i etapy platformowe, z czego część stanowi naprawdę spore wyzwanie. Moim faworytem jest skakanie po przeciwnikach, które wymaga naciśnięcia dół + fire tuż nad oponentem. Chyba najtrudniejszy etap w grze.

Najważniejszym elementem w tym trybie jest jednak eksploracja. O ile część sekretów jest opcjonalna, o tyle bez odkrycia niektórych zwyczajnie dalej nie pójdziemy, trafimy na przeszkodę nie do pokonania, przez co pozostanie nam jedynie smętnie przysiąść na tyłku i załkać… lub cofnąć się, zacząć myszkować po całej planszy i w końcu odkryć pominięte wejście do lochu, w którym znajdziemy rozwiązanie naszego problemu. Rozwiązanie dobre dla weteranów, część młodszych stażem graczy będzie jednak miała problem z przestawieniem się na takie podejście do tematu

Również pod względem graficznym Battle Princess Madelyn stanowi ukłon do 16-bitowej odsłony serii przygód Artura uzupełniając śliczny pixel art nowoczesnymi efektami. Już na pierwszej planszy, w której przemierzamy królewską nekropolię można zauważyć promienie słońca, które po zejściu do krypt nieśmiało prześwitują pomiędzy cegłami starego mauzoleum, powiew wiatru, które poruszają całym drugim planem, czy śliczne odbicia na powierzchni wody. Podczas gry Battle Princess Madelyn nieraz ucieszy oczy gracza takimi smaczkami, które bardzo ładnie komplementują stylizowaną kolorową grafikę i tworzą miłą atmosferę bajkowej przygody w stylu retro

Ponownie jak w przypadku rozgrywki, również w przypadku udźwiękowienia Battle Princess Madelyn oferuje graczom wybór. Albo wersja będąca ukłonem w stronę przeszłości, która jest całkiem miła dla ucha, albo coś dla dźwiękowych estetów, którzy preferują nieco bardziej nowoczesne podejście do ścieżki, czyli wersja orkiestrowa muzyki. Obie opcje są całkiem miłe w słuchaniu i są doskonałym tłem do naszych przygód.

Dźwięki otoczenia również nie pozostawiają wiele do życzenia, chociaż nie jest tego zbyt wiele, a hałas robią głównie nasz oręż i przeciwnicy

Dzięki uprzejmości ekipy Casual Bit Games, Battle Princess Madelyn nie traktuje gracza z taką szorstkością jak Ghosts ‘n Goblins. Zarówno dzięki płynnemu sterowaniu, jak i sporej ilości drobnych usprawnień (chociażby ilość ciosów, jakie możemy zebrać zanim stracimy zbroję) względem poprzednika mamy tutaj do czynienia z tytułem wyjątkowo przyjemnym. Przebijanie się przez stadka przeciwników to cała masa radości, podobnie jak eksploracja i samodzielne odkrywanie kolejnych tajemnic bogatego świata gry.

Battle Princess Madelyn to godny następca serii Ghosts ‘n Goblins. Dwa tryby gry zapewniają świetną zabawę na wiele godzin. Pewnie niedociągnięcia są to jednak rzeczy dosyć błahe. Mamy tutaj do czynienia z tytułem, który świetnie wpisuje się w tematykę retro traktując swojego przodka z należnym szacunkiem, jednocześnie wprowadzając stary koncept do współczesnego grania.

 

Ocena:

 

  • Gatunek: Platformowa
  • Rok wydania: 2018
  • Platforma: Switch, PC, PS4, Xbox One,
  • Producent: Casual Bit Games
  • Wydawca: Causal Bit Games Inc., Hound Picked Games
  • Gdzie dorwać?: Steam, PS Store, XBox Game Store, Nintendo eShop