Inauguracja “Tygodnia w Retro”. Cyklu w ramach którego będziemy komentować najciekawsze wydarzenia z zeszłego tygodnia, te o których pisaliśmy i te, które prześlizgnęły się pod naszym radarem.
Zanim zajmiemy się rzeczami z poszczególnych branż, warto zacząć od najważniejszego z wydarzeń ostatniego tygodnia, śmierci Stana Lee. Odszedł wielki człowiek, ojciec współczesnego komiksu i będzie nam go wszystkim bardzo brakować. Pozostaje jedynie cieszyć się, że Stan zostawił bogatą spuściznę, która być może zainspiruje młodych twórców do podjęcia wyzwania i poniesienia pochodni dalej.
Ruszyliśmy z recenzjami w RetroCity.pl!
Nie mogło się obyć bez odrobiny prywaty z naszej strony. Redakcja RetroCity po burzliwych dyskusjach w końcu doszła do porozumienia odnośnie tego jak, ile i dlaczego aż całe hurtowe opakowanie musztardy. Możecie spodziewać się z naszej strony licznych recenzji starych gier, produkcji indie, nostalgicznych filmów, seriali, nowych prób przeniesienia starych marek na wielki, bądź nieco mniejszy ekran. Tak, czy inaczej możecie spodziewać się więcej contentu i bardziej różnorodnego.
Nintendo skubie rodzinkę z Arizony!
Trochę nam przyszło poczekać na finał sądowej batalii między japońskim gigantem, a właścicielami dwóch stron internetowych z emulatorami. Finał z grubsza taki, jakiego można było się spodziewać, ugoda, która dla małżeństwa Arizony jest odpowiednikiem finansowej kastracji, jako że ewentualne potomstwo w ramach wyprawki dostanie dług w wysokości tego, co zostanie z ponad 12 milionów dolarów, których rodzice nie dadzą rady za życia spłacić. Skuteczny straszak dla emulatorowej konkurencji, która psułaby Nintendo interes, ale też spora wizerunkowa plama.
Electronic Arts i Blizzard toną na giełdzie
Obie firmy poza pozycją hegemonów na rynku gier AAA łączy także fakt, że wkurzyły ostatnio graczy. Blizzard, który rozpalonym oczekiwaniem na Diablo 4 graczom zaserwował zapowiedź gry na urządzenia mobilne, przy czym jeden z dwóch geniuszy dyplomacji na gniewne buczenie odpowiedział okrzykiem: “Nie macie telefonów?”. Sama klasa. “Elektronicy” poza spapraną promocją najnowszego Battlefielda, która do tej pory zbiera żniwo w postaci niskiego zainteresowania graczy, obrywa także przez opóźniony termin premiery gry. Dodajmy do tego wszystkiego niejasną przyszłość loot-boxów stanowiących dla obu firm spory kawałek przychodu i nie ma co się dziwić, że EA straciło i Blizzard straciły na wartości akcji na giełdzie kolejno około 40% i 20%.
Gwiezdny Obywatel nastukał już 200 milionów!
Kolejny rekord na koncie projektu crowdfundingowego wszech czasów. Star Citzien osiągnął już zawrotną sumę 200 milionów dolarów uzyskanych z portfeli graczy. Coraz częściej pojawia się pytanie – czy warto wydawać grę, która tak dobrze na siebie zarabia, gdy jest produkowana? W ciągu ostatnich paru miesięcy zapowiedziano kolejne opcje, o które produkcja ma być wzbogacona. Pytanie, czy ta wieża Babel, którą co bardziej złośliwi chętniej nazwą piramidą, w końcu pod ciężarem oczekiwań i obietnic zwyczajnie się nie zawali.
Powstaje Classic PC mini
Skoro mamy już dwie odsłony kurdupla od Nintendo i jedną od Sony, to czemu nie PC? Firma Unit-e Technologies pracuje nad pierdółkiem, który będzie miał na pokładzie gry z DOS’a. Urządzonko ma być podłączone do TV i sterowane klawiaturą, myszą, padem, czy joystickiem. Nie wiadomo na razie, czy ilość gier będzie ograniczona, jak na innych urządzeniach tego typu. Kampania crowdfundingowa ma ruszyć pod koniec listopada, lub w grudniu. Twórcy chcą wydać swój gadżet latem przyszłego roku. Na filmiku promocyjnym można zobaczyć malca obsługującego Dooma, Jill of the Jungle, czy Quake’a 2, więc ograniczenie do około 30 gier wydaje się absurdem przy takim rozrzucie.
Powrót Command & Conquer
Być może spore joby zebrane od graczy sprawiły, że panowie z EA postanowili wrócić na bardziej przyjazne grunty. Dwie pierwsze części cyklu Command & Conquer doczekają się sporego liftingu pod okiem chłopaków z Westwood Studios. Wieść dobra dla fanów RTS’ów, bo to kolejny odświeżony klasyk, zaraz obok Warcrafta 3: Reforged od Blizzarda. Pozostaje tylko cierpliwie czekać, a kto wie? Może gracze znowu znajdą w sobie pasję do zabawy żołnierzykami?
Sony nie jedzie na E3
Ekipa z Sony uznała, że nie ma co pokazać i na E3 nie wpadnie. Co złośliwsi gracze komentują, że ludzie z Sony wolą nie pokazywać się publicznie po tym, jak podjęli kontrowersyjne kroki, jak chociażby cenzura gier wychodzących na ich platformę (cycki, chodzi głównie o cycki), czy dobór tytułów na PlayStation Classic. Tymczasem przedstawiciele Sony uspokajają, że co prawda pracują nad nowymi tytułami, ale z tych dużych zdążyli już wszystko wydać, a reszta nie jest na tyle gotowa, by się tym chwalić. Sony chyba za bardzo przyzwyczaja się do pozycji lidera na rynku konsol.
Detektyw Pikachu straszy
Zajawka pierwszej adaptacji Pokemonów z udziałem żywych aktorów przyłapała wszystkich z spuszczonymi spodniami. Mało kto spodziewał się realistycznego podejścia do Pokemonów, jeszcze mniej osób spodziewało się, że będzie ono tak upiorne. Głos Ryana Reynoldsa łagodzi nieco efekt, ale Jigglypuff pewnie i tak będzie sprawiał, że sporo Pokemaniaków obudzi się w nocy z krzykiem
Leprechaun w nowych szatach
Konusowi udawało się uniknąć odświeżenia, które spotkało większość innych gwiazd horroru. Przyszła jednak i jego pora. Ludzie z Lionsgate nie są na tyle szaleni, by nową wersję horroru puścić do kin, więc film trafi prosto do dystrybucji cyfrowej. Po obejrzeniu trailera, możemy stwierdzić, że tytułowy Leprechaun, który wcześniej wyglądał jak zakażona moszna z rudą brodą, teraz wygląda jak moszna dotknięta martwicą (z nieco bujniejszą, rudą brodą), oraz że reżyser nie usiłował zmieniać formuły serii i potraktować kurdupla, jak poważnego zawodnika w morderczej olimpiadzie (i całe szczęście…).
Monster Hunter Movie, czyli: Anderson, to jebnie!
Reżyser filmowego cyklu Resident Evil zdaje się nie zdawać sobie sprawy, że jego filmy doceniane są głównie przez szamaczy popcornu, a gracze podchodzą do nich z mieszaniną obrzydzenia, niedowierzania, rozpaczy i seksualnej frustracji. Tym razem Paul W.S. Anderson wraz z żoną będą bawić się w nowym uniwersum. Milla pochwaliła się ujęciami siebie jako żołnierza (ku “uciesze” fanów marki), co już dzień później mąż-reżyser łagodził zapowiadając, że nie będzie na potrzeby filmu wynajdywał nowych potworów. Zapowiada się niezła katastrofa.
Producent Castlevanii bierze się za Devil May Cry
Po sukcesie adaptacji Castlevanii Adi Shankar wziął na celownik kolejną serię. Tym razem na ekrany różnej wielkości posiadane przez abonamentów Netflixa trafi adaptacja serii gier Devil May Cry. Sam Shankar twierdzi, że załatwił licencję, by nikt inny tego nie schrzanił. Cóż, jeśli tym razem będzie tak krwawo i przaśnie jak w pierwszym sezonie, to będziemy mieli nowego specjalistę od adaptacji… kto był tym starym? Swego czasu sądziłem, że wspomniany wcześniej Paul W.S. Anderson, gdy popełnił Mortal Kombat, więc teraz nie chcę zapeszać. Mam tylko nadzieję, że tym razem Shankar powstrzyma się od wycinania głównych postaci, bo nie słyszał o czymś takim jak piractwo rzeczne i nazwisko mu się nie podoba.
Jon Cryer został nowym Lexem Luthorem
Serial SuperGirl jest jednym z bardziej polaryzujących fanów. Dla jednych jest to świetna produkcja superbohaterska, dla drugich telenowela z laską w pelerynie. Niezależnie od opinii, uniwersum serialu wzbogaci się o nemezis Supermana, geniusza zbrodni Lexa Luthora. Łysego złoczyńce zagra Jon Cryer znany z roli Lenny’ego Luthora w Supermanie 4… wszystko zostaje w rodzinie, co nie?
Miłośnik starych gier, dobrych książek, stołowych gier bitewnych, w wolnych chwilach animator hejtu.