Warner Bros planuje kolejne podejście do filmowego Mortal Kombat. Pierwsze doniesienia każą podejrzewać, że w wytwórni panuje epidemia syfilisu.
Ciężko o optymizm, gdy głównym bohaterem filmu zostaje ogłoszony bokser Cole Turner, Raiden ma mieć 14 lat, a Liu Kang wymieniany jest jako ninja. Pomysł wydaje się być rozżarzonym do czerwoności prętem, którym filmowcy dźgają fanów, nie zważając na to, że taka zabawa wróży studiu solidne straty finansowe.
Okazuje się jednak, że być może nie czas jeszcze na wyciąganie z szopy wideł i pochodni. Producent Todd Garner za pośrednictwem Twittera usiłuje studzić nastroje, pisząc, że w “projekcie nic się obecnie nie dzieje”. Scenarzysta Greg Russo również stara się uspokoić fanów, deklarując że lista postaci nie jest jeszcze zamknięta i osoby, które nerwowo zareagowały na brak Sub-Zero i Scorpiona nie mają się czym martwić.
Z jednej strony brzmi to budująco, z drugiej wydaje się, że patrzymy tu na próbę minimalizacji strat, co nie jest wcale tak nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę fakt, że w ciągu ostatnich kilku lat fani pokazali już “fabryce marzeń”, że ich niezadowolenie może przełożyć się na ujemny wynik finansowy, jak miało to miejsce w przypadku rebootu “Pogromców Duchów”, czy niedawnego “Han Solo: Gwiezdne Wojny Historie”.
Miłośnik starych gier, dobrych książek, stołowych gier bitewnych, w wolnych chwilach animator hejtu.